Cztery osoby zginęły w wyniku gwałtownych opadów deszczu w amerykańskim stanie Kolorado. Biuro Zarządzania Kryzysowego podaje, że 208 osób uznano oficjalnie za zaginione.
Rekordowe opady deszczu wywołały gwałtowną powódź, która w ciągu kilku dni zabrała dortobek życia setek ludzi. John Hickenlooper, gubernator stanu Kolorado, ogłosił stan klęski żywiołowej dla 14 powiatów, od Wyoming po Colorado Springs włącznie.
Sprawna pomoc
- Mieszkańcy stanu Kolorado nie są tacy sami jak inni. Myślę, że jesteśmy twardsi. Myślę, że jesteśmy bardziej odporni. Myślę, że będziemy pomagać sobie bardziej - podkreślał gubernator Hickenlooper.
Ponad 200 osób wciąż jest poszukiwanych. Jak podaje Biuro Zarządzania Kryzysowego, powódź nadal zagraża wielu miejscowościom w tym regionie Stanów Zjednoczonych. Niebezpiecznie jest zwłaszcza w hrabstwie Boulder u podnóża Gór Skalistych. Tam woda zalała drogi, zniszczyła mosty, całkowicie odcinając niektóre osady od świata.
Mieszkańcy są ewakuowani i organizowana jest dla nich pomoc w postaci obozów, w których mogą się schronić. Służby pracują bez przerwy, pomagając wydostać się Amerykanom z domów i ratując ich dobytek. Pomoc jest udzielona także zwierzętom. Woda podmyła wiele dróg, a inne zalała. Przez pewien czas zamknięte były niektóre odcinki międzystanowych autostrad w okolicy Denver. Wzburzona woda wdzierała się do domów i porywała z sobą samochody.
- Naliczyłem 55 znaczących fragmentów autostrad, w których brakuje całych odcinków drogi. W wielu innych miejscach ich fragmenty zostały odłupane i nie są w pełni przejezdne - mówił gubernator Kolorado, podkreślając skalę zniszczeń.
Autor: mb/ja / Źródło: ENEX