Miasto Calgary w Kanadzie spowił dym. To dlatego, że prowincje Atlanta i Kolumbia Brytyjska od wielu dni zmagają się z płomieniami. W części kraju prognozowane są opady, nie ma jednak szans na poprawę sytuacji.
Niedzielna panorama kanadyjskiego miasta Calgary wyglądała wyjątkowo ponuro. Wszystko z powodu warstwy dymu, który spowił region po pożarach, do jakich doszło w ostatnich dniach.
Przedstawiciele organizacji zajmującej się ochroną środowiska Environment Canada podali w specjalnym oświadczeniu, że jakość powietrza była wyjątkowo zła. Dym znacząco ograniczył widzialność w całym mieście.
Organizacja poinformowała, że wysoki poziom szkodliwych pyłów może utrzymywać się do połowy tygodnia.
Według informacji przekazanej w niedzielę przez straż pożarną, w prowincji Alberta występuje 76 pożarów. Pięć z nich jest całkowicie nieugaszonych, w przypadku 32 sytuacja zaczyna się normować, a 38 jest pod kontrolą.
Płonie także Kolumbia Brytyjska
Pożary nawiedzają różne części Kanady już od wielu dni. W sobotę w regionie Kolumbia Brytyjska było ich ponad 300. Konieczne było ewakuowanie mieszkańców.
W prowincji wciąż nie wydano decyzji o ogłoszeniu stanu wyjątkowego.
- Nie wiem, na co czekają rządzący. Płoną wsie i miasta, konieczne były ewakuacje - powiedział Tom Moe, szef straży pożarnej w mieście Cache Creek.
Synoptycy prognozują deszcz, jednak eksperci są zdania, że opady nie będą wystarczające, aby powstrzymać płomienie.
- Niestety w tej chwili potrzeba znacznej ilości opadów w całej prowincji, aby mogły mieć one jakikolwiek wpływ na sytuację pożarową - powiedziała oficer informacji pożarowej Kolumbii Brytyjskiej Karely Derosiers.
Do ostatnich tak rozległych pożarów w prowincji doszło w 2017 roku. Ogień zniszczył mnóstwo domów, nie wszystkie udało się odbudować.
Autor: kw/map / Źródło: Reuters