Seria podmorskich trzęsień ziemi nawiedziła północno-wschodnią część Nowej Zelandii. Wydano ostrzeżenie przed tsunami, co zmusiło mieszkańców Wyspy Północnej do ewakuacji na wyżej położone tereny.
Trzecie i najsilniejsze trzęsienie ziemi, o magnitudzie 8,1, nawiedziło w czwartek niezamieszkaną grupę wysp wulkanicznych Kermadec. Stało się to krótko po wstrząsie o magnitudzie 7,4 w tym samym regionie. Wcześniej duże trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,2 uderzyło region położony na wschód od Wyspy Północnej.
Służby apelowały, by mieszkańcy trzymali się z dala od plaż, ponieważ mogło być tam niebezpiecznie. Ostrzegano, że w wyniku trzęsienia ziemi fale mogą sięgnąć trzech metrów.
Zawyły syreny ostrzegawcze
Mieszkańcy nadmorskich obszarów, takich jak Northland i Zatoka Ofitości, uciekali z nadmorskich miasteczek po tym, jak uruchomiły się syreny ostrzegawcze przed tsunami. Ostrzeżenia wysyłano też za pośrednictwem wiadomości SMS.
- Wszyscy, wraz ze zwierzętami, są na wzgórzach - powiedziała Linda Tatare, mieszkanka zatoki Anaura w rozmowie z agencją informacyjną Reutera. - Jesteśmy bezpieczni, wszyscy możemy stąd zobaczyć nasze domy - mówiła.
Po kilku godzinach obniżono poziom alarmu przed tsunami, a to pozwoliło mieszkańcom wrócić do siebie.
"Nowa Zelandia ma pecha"
- Trudno jest nie mieć wrażenia, że nasz kraj ma pecha, kiedy w ciągu jednego dnia ma do czynienia z trzęsieniem ziemi, zagrożeniem tsunami i pandemią - powiedziała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern.
Władze nie odnotowały żadnych ofiar i poważnych szkód.
Wstrząsy wtórne
W serwisie internetowym GeoNet odczucie wstrząsów zgłosiło 60 tysięcy osób. 282 osoby określiły je jako "silne", a 75 jako "ekstremalne". Odnotowywano wstrząsy wtórne.
Seria trzęsień ziemi spowodowana była ruchami tektonicznymi na granicy płyt australijskiej i pacyficznej. To część tak zwanego pacyficznego pierścienia ognia, na którym znajduje się Nowa Zelandia.
Autor: anw/map / Źródło: Reuters