- Dziennikarze? Dokumenty! - z poważną miną mówi do nas żołnierz i wzywa policję. Cmentarzysko łodzi na Lampedusie to teren wojskowy. Fotografować wolno tylko z daleka. Komisarz miejscowej policji każe skasować zdjęcia i ostrzega, że następnym razem będę aresztowany. Problem z emigrantami na Lampedusie wciąż jest żywy. Żywy, a jednak na wyspie już nieobecny.
Włoska Lampedusa to największa z Wysp Pelagijskich na Morzu Śródziemnym i jednocześnie najbardziej na południe wysunięta część terytorium Włoch. Cel desperackich ucieczek przez morze tysięcy emigrantów z Afryki. Właśnie dlatego pojechałem tam, by spotkać uciekinierów z Czarnego Lądu. Zadanie okazało się niełatwe. Najdziwniejsze jednak było coś innego.
Szpital dla żółwi Obok bazy Czerwonego Krzyża w porcie na Lampedusie nie ma szpitala dla uchodźców. Jest za to szpital dla żółwi. W przeciwieństwie do emigrantów, te wokół wyspy można spotkać codziennie. - Żyją na otwartym morzu. Bardzo często potrzebują pomocy medycznej – mówi Daniela Frigi z włoskiego WWF-u na Lampedusie.
Właśnie dlatego codziennie od 17 w budynku, w którym jeszcze kilka miesięcy temu koczowali uciekinierzy z Tunezji, Libii, Sudanu, Erytrei, leczone są gady. Po emigrantach z Afryki zostały tam tylko brudne materace i napisy na ścianach w języku arabskim. Z wyspy zniknęli też turyści. Po nich zostały puste stoliki w kawiarniach. Zmienić wszystko - Pierwszy raz świat usłyszał o Lampedusie w 1986 roku, kiedy Kaddafi wystrzelił w naszą stronę rakiety. Drugi raz: zimą 2011 roku, gdy przeżyliśmy oblężenie emigrantów. Tym sposobem turyści kolejny raz się od nas odwrócili. Świat przypomina sobie o Lampedusie, tylko gdy jest z nią jakiś problem - mówi Angelo, który od 25 lat prowadzi tu popularny camping.
W rzeczywistości świat o malutkiej wyspie na Morzu Śródziemnym usłyszał dużo wcześniej, bo już w 1956 roku. Wtedy to Giuseppe Tomasi di Lampedusa, wnuk księcia Lampedusy, napisał słynną powieść "Leopard" (tytuł tłumaczony jest także jako "Gepard"). Jej myśl przewodnia idealnie pasuje do dzisiejszej sytuacji wyspy: - Czasami wszystko musi się zmienić, żeby wszystko zostałopo staremu. Gdy na początku roku 2011 wyspa przeżyła wielki napór fali emigrantów uciekających z Tunezji i Libii, pewne stało się jedno: słowa te natychmiast trzeba wprowadzić w życie. Na efekty nie trzeba było długo czekać...
Autor: Bartosz Andrejuk//kdj