Lodowce w rejonie arktycznym topnieją. Z jednej strony ułatwia to pracę żeglarzom, którzy z większą swobodą mogą pływać w okolicach np. Alaski. Z drugiej jednak strony coraz więcej waleni i innych ssaków morskich zamieszkujących okolice tego stanu cierpią z powodu żeglugi morskiej.
Według organizacji Alaska Native odkąd topnieją lodowce coraz większa liczba statków może kursować po morzach otaczających północną część Kanady i USA. Zyskuje lokalna gospodarka, ale cierpią na tym wodne ssaki, takie jak walenie.
Rejony niesprzyjające rozmnażaniu
Zwierzęta, wystraszone wielkimi maszynami pływającymi po miejscu ich zamieszkania, uciekają w nieznane im rejony, gdzie narażone są na naturalne niebezpieczeństwa. Tam zagrażają im lokalne drapieżniki, walenie też mają problemy z orientacją w nowym terenie.
Często zmuszone do migracji ssaki trafiają na cieplejsze wody, które wcale im nie służą, zwłaszcza w rozmnażaniu.
Alarm na Alasce
Dlatego organizacje takie ja Alaska Natvie podniosły alarm. - Trzeba mówić o tym problemie, zysk i gospodarka to nie wszystko, musimy dbać o nasze dobra naturalne - mówią zgodnym głosem.
Firmy transportowe zajmujące się żeglugą morską nie skomentowały protestu.
Autor: ar/rs / Źródło: sciencedaily.org, TVN Meteo