Miejscowi doskonale wiedzą o wysokich falach przy meksykańskiej plaży La Cholla. Nie wiedzieli o nich jednak turyści, którzy zaparkowali auta w pobliżu wody. Przypływ zatopił samochody na parę godzin.
Dla kilkudziesięciu plażowiczów sobotni poranek na La Cholla nie należał do udanych. Co najmniej dwadzieścia aut znalazło się pod wodą po tym, jak zalała je ogromna fala.
Mieszkańcy: my tu nie parkujemy
Mieszkańcy Puerto Peñasco położonego nad Zatoką Kalifornijską w meksykańskim północno-zachodnim stanie Sonora twierdzą, że miasteczko słynie z ponadprzeciętnie wysokich fal.
- Wszyscy, którzy mieszkają w Peñasco, wiedzą, że mamy najbardziej ekstremalne przypływy w Meksyku. Występują dwa razy w miesiącu, a wysokość fali dochodzi do siedmiu metrów, więc nie parkujemy aut w tym miejscu pomimo, że znajduje się tam ulica. Kiedy fala przypływa, wszystko znika pod wodą - powiedział lokalnym mediom Ernesto Alonso Gastélum González, jeden z okolicznych rybaków.
Do turystów, którzy zaparkowali na tej ulicy, najwyraźniej wiedza ta jednak nie dotarła.
Nie wszyscy mogli odjechać
Samochody zostały zaparkowane kilka metrów od wody. Fala, która nadeszła, była tak wielka, że woda bez problemów wlała się do ich środka. Plażowicze ruszyli, by ratować swoje pojazdy i znajdujące się w nich rzeczy, ale wiele aut było już prawie w całości zanurzonych w wodzie.
Kilka godzin później nastąpił odpływ, dzięki czemu motocykliści byli w stanie samodzielnie odjechać swymi maszynami. Reszta poszkodowanych musiała czekać na pomoc przy holowaniu samochodów.
Czasem wystarczy godzina
Zdarzenie zostało nagrane, a film udostępniony na portalach społecznościowych przez mieszkańca miejscowości. Pod filmem pojawiły się komentarze potwierdzające, że tak wysokie fale są częste w tym rejonie. W mniej niż godzinę mogą zalać duże obszary lądu.
Obrona cywilna przekazała, że sobotnia fala powstała wskutek silnego sezonowego wiatru.
Autor: ml//rzw / Źródło: mexiconewsdaily.com, elimparcial.com
Źródło zdjęcia głównego: ENEX