Wielbłądzica uciekła z cyrku i pognała przed siebie ulicami miasteczka Glendale w Kalifornii. Zwierzę, które zdaniem jego opiekunów chciało po prostu dobrze wykorzystać tzw. Czarny Piątek, do powrotu do cyrku zachęcił dopiero jego przysmak - marchewka.
Samica o wdzięcznym imieniu Atula należy do braci Ramos, właścicieli cyrku. W piątek wieczorem, wraz z innymi zwierzętami, miała zabawiać mieszkańców Glendale w stanie Kalifornia. Traf chciał jednak, że wielbłądzica dała pokaz już z samego rana: uciekła z cyrkowego namiotu i wybiegła na ulicę.
- Dziesięcioro ludzi pobiegło za tym wielbłądem. To było istne szaleństwo - mówiła Diana Madison, która była świadkiem zajścia.
Pościg
Atula biegła tak szybko, że żaden z jej opiekunów nie mógł za nią nadążyć. Pędząc Verdugo Road, jedną z ulic w Glendale, omal nie dotarła na niebezpieczne skrzyżowanie. Na szczęście w porę - za pomocą marchewki - udało się zatrzymać niesforne zwierzę. W drodze powrotnej Atula zajrzała jeszcze na stację benzynową, której pracownicy i klienci byli zaskoczeni niecodziennym widokiem.
Przyczyną ucieczki wielbłądzicy był stres, jak uważają bracia Ramos. W namiocie, w którym zwierzęta i ludzie ćwiczyli przed występem, zrobił się taki rozgardiasz, że Atula się spłoszyła i popędziła przed siebie.
A może Czarny Piątek?
- Kto wie, może nasza Atula chciała po prostu dobrze wykorzystać Czarny Piątek (dzień po Święcie Dziękczynienia, w którym w USA zaczynają się przedświateczne wyprzedaże - przyp.red.) - mówił Douglas Ramos.
Autor: map/mj / Źródło: ENEX, ABC