Jeśli wybieracie się do USA lub zamierzacie osiąść tam na dłużej sprawdźcie, czy na pewno warto jechać do Chicago lub Nowego Jorku. Trzynaście lat badań nad jakością powietrza pozwoliło utworzyć ranking najczystszych miast i nietrudno się domyślić, że nie ma na nich metropolii.
Amerykańskie stowarzyszenie zajmujące się chorobami płuc (The American Lung Association) opublikowało raport wymieniający dziesięć miast USA, w których powietrze jest najczystsze.
Badania potrzebne do stworzenia raportu trwały 13 lat. Monitoring opierał się na sprawdzaniu jakie szkodliwe cząstki i w jakich stężeniach występują w poszczególnych aglomeracjach.
Finałowa dziesiątka
I tak w pierwszej dziesiątce najczystszych miast znalazły się kolejno (od miejsca pierwszego): Santa Fe-Espanola (Nowy Meksyk), Cheyenne, (Wyoming), Prescott (Arizona), Tucson, (Arizona), Albuquerque, (Nowy Meksyk), Redding (Kalifornia), Colorado Springs (Kolorado), Flagstaff (Arizona); listę zamyka Anchorage na Alasce i Boise City-Nampa w Indianie.
Przestarzałe normy
- Stan powietrza wskazuje na to, że robimy ciągły i znaczący postęp w zakresie ograniczenia zanieczyszczenia powietrza, którym oddychamy - mówi Charles D. Connor, przewodniczący stowarzyszenia, które wykonało ranking.
Niestety pomimo tych osiągnieć wysoki poziom zanieczyszczeń nadal istnieje w całym kraju, co stwarza ogromne ryzyko dla zdrowia i życia Amerykanów, twierdzi Connor.
Raport wykazał, że 4 na 10 mieszkańców USA żyje w miastach, które dostały kategorię F, oznaczającą niebezpieczny poziom stężenia ozonu.
Problem w dbaniu o czystość i monitoring powietrza stwarzają przestarzałe normy, które nie pasują do dzisiejszego rozwoju przemysłowego. W wielu miastach stężenie zanieczyszczeń znacznie poza te normy wykracza.
Autor: mm/mj / Źródło: accuweather.com