Miłośnicy dwóch kółek, którzy obawiają się jeździć po mieście ze względu na zanieczyszczenie powietrza, mogą odetchnąć pełną piersią. Okazuje się, że na jedną śmierć rowerzysty przypada aż 77 zgonów, którym można byłoby zapobiec, np. wsiadając na rower.
Ostatnie sukcesy brytyjskich kolarzy zachęciły Brytyjczyków do wskoczenia na rowery. Jak pisze "The Guardian" na Wyspach wzrosła sprzedaż rowerów, a w samym Londynie wypożyczalnie dwóch kółek cieszą się o połowę większym ruchem. Również w Polsce rowery stają się rosnącą popularnością, a nowootwierane miejskie wypożyczalnie, jak ta uruchomiona tego lata w Warszawie, podbijają serca mieszkańców miast.
Czy jednak przeciskanie się pomiędzy samochodami w korytarzach spalin i jazda w smogu nie jest przypadkiem bardziej szkodliwa, niż korzyści płynące z ruchu?
Lepiej w mieście niż w ogóle
Brytyjski dziennik powołując się na badania uczonych z Barcelony, pisze, że na każdą śmierć rowerzysty spowodowaną przez zanieczyszczenia powietrza lub wypadek, przypada aż 77 zgonów, którym można było zapobiec poprzez praktykowanie przez chorych ćwiczeń fizycznych. Były to zgony przede wszystkim za sprawą zawałów, udarów i cukrzycy.
Również dane zebrane przez brytyjską służbę zdrowia (National Health Service) sugerują podobne wnioski. Wznika z nich, że NHS mogłaby zaoszczędzić 17 miliardów funtów przez 20 ostatnich lat, gdyby Brytyjczycy korzystali z rowerów lub spacerowali równie często jak mieszkańcy Kopenhagi.
Autor: map/rs / Źródło: guardian.co.uk