Robert Michalski wbiegł na hotel Marriott 104 razy, pokonując 14 196 m i zdobywając pierwsze miejsce w 24-godzinnym biegu po schodach, Marriott Everest Run. Bieg z sukcesem ukończyły 62 osoby, które zdobyły 42 piętra przynajmniej 65 razy.
Robert Michalski to niekwestionowany lider drugiej edycji Marriott Everest Run. Bieg po schodach rozpoczął o 9:12 6 lutego, a ostatnie wejście rozpoczął o 8:55 7 lutego. Jedno wejście (42 piętra) zajmowało mu średnio 13:41 minut. Łącznie zdobył 14 196 metrów, czyli 1 i 3/4 wysokości Mount Everestu. Po zakończonym biegu powiedział, że jest jest zadowolony, że już po wszystkim.
Drugie miejsce przypadło Tomaszowi Sękowi, który zaliczył 90 wejść i wysokość 12 285 m w czasie nieco ponad 23 godzin.
Trzecim w klasyfikacji jest Jakub Abramczuk, który wszedł na szczyt hotelu Marriott 88 razy, osiągając wysokość 12 012 m.
Najlepszą kobietą w biegu po schodach okazała się Maria Jurkitewicz. Zaliczyła 83 wejścia, czyli 11 329,5 m.
Zasady biegu
Aby osiągnąć Mount Everest, należało pokonać 42 piętra Hotelu Marriott aż 65 razy. Ze względów bezpieczeństwa w dół można było zjechać jedynie windą. Impreza trwała 24 godziny i uczestnicy pomiędzy poszczególnymi wejściami na szczyt Marriotta mogli odpoczywać tak długo, jak tylko chcieli.
- Można robić dowolnie długie przerwy, ważne żeby jedno wejście było bez przerw, czyli 42 piętra, zjazd windą na dół i wtedy można odpoczywać do woli - informowała Marta Tittenbrun, rzecznik imprezy Marriott Everest Run.
Zawodnicy startowali w pięciu grupach 40-osobowych, co godzinę od 9 rano. Niezależnie od czasu rozpoczęci biegu, impreza skończyła się w niedzielę 7 lutego o godz. 9. Ostatnia grupa wystartowała o godz. 13 w sobotę i niektórzy uczestnicy obawiali się, że 20 godzin to zbyt mało na zdobycie najwyższego szczytu Ziemi. Organizatorzy imprezy jednak uspokajali. Podczas pierwszej edycji Marriott Everest Run, która odbyła się w 2015 roku, ponad 140 osób, czyli zdecydowana większość uczestników biegu, zakończyło swoje wyzwanie przed upływem 20 godzin. I to robiąc sobie przerwy na odpoczynek i jedzenie.
Niższe szczyty
Nie trzeba było od razu porywać się na ośmiotysięcznik. Jak informowała Tittenbrun, możliwe było także "wejście" na niższe szczyty.
- Można też postawić sobie trochę mniej szalony cel i wspiąć się np. na Kasprowy Wierch - wystarczy 15 wejść. Można wspiąć się na Łysicę albo na Górkę Szczęśliwicką - mówiła Tittenbrun.
Podczas pierwszej edycji Marriott Everest Run w zeszłym roku przewidziany czas 24 godzin był zdecydowanie wystarczający dla uczestników biegu.
- Najszybsze wejście na Everest trwało 16 godzin - mówi rzecznik imprezy. - W zeszłym roku 68 osób weszło na Everest, niektórzy weszli jeszcze wyżej - dodaje.
Coraz większa popularność
Bieg cieszy się dużym zainteresowaniem. Jak informuje rzecznik imprezy, w tym roku miejsca w pierwszych grupach startowych zapełniły się w zaledwie kilka minut. W 2015 roku komplet uczestników zgłosił się w ciągu 3 godziny.
Organizatorem biegu jest Fundacja Wsparcia Ratownictwa RK, która zainicjowała akcję „Biegamy po schodach” - cotygodniowe treningi na schodach warszawskich wieżowców.
Autor: zupi/map / Źródło: everestrun.pl, TVN24, tvnmeteo.pl