W poszkodowanych przez piątkowy tajfun Haiyan Filipinach sytuacja jest dramatyczna - informuje specjalny wysłannik TVN24 Wojciech Bojanowski. Ludzie rozpaczliwie potrzebują żywności, wody i środków medycznych. Dostawy docierają w minimalnym zakresie, ponieważ brakuje ciężarówek, a dojazd często jest utrudniony. Dochodzi do coraz częstszych kradzieży dokonywanych z bronią w ręku.
ONZ szacuje, że w wyniku żywiołu mogło ucierpieć ponad 11 milionów ludzi, a ok. 670 tys. musiało opuścić swoje domy. Według oficjalnego raportu opublikowanego w środę bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do 2 275, zaś rannych zostało 3 665 ludzi.
Ocaleli po przejściu w piątek niszczycielskiego tajfunu Haiyan oraz przedstawiciele organizacji pomocowych alarmują, że czas oczekiwania na pomoc bardzo się wydłuża. ONZ apelowała we wtorek o zebranie na pomoc Filipińczykom ok. 300 milionów dolarów, deklarując jednocześnie wpłatę 25 mln dolarów ze swojej strony.
Cały świat pomaga
Pomoc nadchodzi z całego świata, podkreśla Wojciech Bojanowski, wysłannik TVN24. Najpotrzebniejsze produkty oraz wolontariuszy z całego świata do kraju dostarczają specjalne samoloty wojskowe. Będąc zdolne do startu i lądowania w pionie, jako jedyne są w stanie wylądować na zniszczonych lotniskach.
Wyładunkiem oraz transportem żywności, leków i wody pitnej zajmuje się wojsko. Szereg żołnierzy podaje sobie z rąk do rąk pakunki, wyładowując je z luków bagażowych na paki ciężarówek.
- Nad Filipiny nadciąga kolejna tropikalna burza - opowiada Bojanowski. Podkreśla, że tym razem problemem nie będzie porywisty wiatr, a ulewne deszcze. Synoptycy prognozują, że ulewa będzie trwała przynajmniej dwa dni. Służby są postawione w stan ciągłej gotowości.
Tysiące bez pomocy
Tajfun zrujnował m.in 220-tysięczne miasto Tacloban. Zdewastowane jest 90 proc. miasta, a pomoc dociera do zaledwie 20 proc. mieszkańców. Dramat mieszkańców rodzi agresję, a media alarmują o coraz częstszych przypadkach anarchii.
Od przejścia tajfunu odnotowuje się przypadki włamań do prywatnych domów, sklepów i magazynów, z których kradzione były zapasy żywności, wody i inne towary. Policja stara się opanować sytuację w zdewastowanych regionach. Od godz. 20 do godz. 5 obowiązuje godzina policyjna.
Coraz więcej agresji
Filipińskie służby bezpieczeństwa otworzyły w środę ogień do uzbrojonych ludzi próbujących splądrować sklepów i magazyny z żywnością. We wtorek wieczorem osiem osób zginęło, gdy tłum zaczął napierać na magazyn z ryżem. We wtorek wieczorem osiem osób zginęło, gdy tłum zaczął napierać na magazyn z ryżem.
Tego samego dnia wieczorem policjanci i żołnierze nie byli w stanie powstrzymać szabrowników, którzy z rządowego magazynu w regionie Alangalang na wyspie Leyte ukradli ponad 100 tys. worków z ryżem.
- Pod naporem tłumu budynek runął, grzebiąc pod gruzami ludzi - powiedział Rex Estoperez, rzecznik krajowej agencji ds. wyżywienia.
Autor: mb/rp / Źródło: TVN24, PAP