Niektórzy ludzie przyciągają pioruny jak magnes - rekordzista został porażony aż siedem razy. Ze statystyk wynika, że aż 84 proc. ludzi doświadczających spotkania z piorunem to mężczyźni. Niewykluczone, że to testosteron jest wabikiem dla błyskawic.
W 2012 roku amerykańskie media przedstawiały historię 48-letniego Billa Islesa, który pewnego dnia wykupił trzy losy loteryjne, bo do wygrania było aż 640 mln dolarów. Swojemu znajomemu powiedział, że ma większe szanse na trafienie piorunem, niż na wygranie rekordowej sumy. Niestety los okazał się przewrotny. Jeszcze tego samego dnia raził go piorun.
Billowi nic się nie stało. Zakończyło się na lekkich obrażeniach. Niestety nie został zwycięzcą loterii The Mega Millions.
Zdarzały się jednak przypadki, kiedy pioruny uderzały w jednego człowieka po kilka razy.
Pechowy major
Brytyjski oficer major Summerford był "napiętnowany" przez pioruny. Po raz pierwszy został trafiony w 1918 roku w tracie walk we Flandrii (obszar położony na terenie dzisiejszej Francji, Belgii i Holandii) w czasie I wojny światowej. Skutki rażenia były straszliwe. Major został sparaliżowany od pasa w dół. Kilka lat po tym tragicznym zdarzeniu major przeprowadził się do Kanady. W 1924 roku, kiedy łowił ryby, piorun uderzył go po raz kolejny. Drugie rażenie spowodowało paraliż prawej strony ciała. Po kilku latach Summerford odzyskał sprawność. Jednak w 1930 roku piorun uderzył go po raz trzeci, powodując trwałe uszkodzenia ciała. Parę lat później Summmerford zmarł.
Co dziwne - cztery lata po jego śmierci piorun zniszczył także grób nieszczęśnika.
Prawdziwy rekordzista
Innym "naznaczonym" był m.in. Roy Cleveland Sullivan, który przeżył rażenie piorunem, aż siedem razy, przez co trafił do Księgi rekordów Guinnessa.
Amerykanin urodził się 7 lutego 1912 roku. Od 1936 roku pracował jako strażnik w Narodowym Parku Shenandoah w Wirginii w USA. W 1942 roku Sullivan schronił się przed burzą na nowo wybudowanej wieży. Pozbawiona była ona jednak piorunochronu. Błyskawice uderzały w nią kilkakrotnie. Uderzyły i w Sullivana, kiedy tylko ten opuścił wieżę.
- Z dziury w bucie wyciekała krew. Błyskawica rozwaliła mi duży palec u stopy - mówił dziennikowi "Washington Post".
Kolejne uderzenia
W lipcu 1969 roku Sullivan został rażony po raz drugi. Mężczyzna jechał wtedy samochodem górską drogą. Stracił przytomność, a także brwi i rzęsy. Nie minął rok, a piorun znów go poraził. Tym razem siła uderzenia odrzuciła go na kilka metrów. Doznał licznych oparzeń oraz urazu ręki.
Fatum
Kiedy 16 kwietnia 1972 roku Sulivan przeżył czwarte rażenie piorunem, zaczął przypuszczać, że ciąży nad nim jakieś fatum. Tym razem paliły się jego włosy. Pożar próbował ugasić marynarką.
Był i piąty raz. Świadomy swojej "przypadłości", Sullivan uciekał samochodem przed burzową chmurą. Kiedy myślał, że udało się ominąć nieszczęście, wysiadł z samochodu i został porażony. Piorun znowu podpalił mu włosy.
Podobna sytuacja miała miejsce w 1976 roku. Tym razem ucierpiała jego noga. Było to szóste rażenie piorunem.
Siódme porażenie
Ostatnie uderzenie miało miejsce 1977 roku, kiedy mężczyzna łowił ryby w słodkowodnym stawie. Piorun raził czubek głowy, jednak wyładowanie przemieściło się w dół, powodując oparzenia brzucha i klatki piersiowej. Mężczyzna trafił do szpitala.
We wrześniu 1983 roku, w wieku 71 lat, Sullivan odebrał sobie życie. Najprawdopodobniej przyczyną śmierci był... zawód miłosny.
Mężczyzn pioruny dopadają częściej
Jak potwierdzają badania opublikowane w artykule amerykańskiego Krajowego Laboratorium Burz, pt. "Demografia wypadków w wyniku rażenia piorunem w latach 1959-1994", mężczyźni stanowią aż 84 proc. ofiar śmiertelnych piorunów. Jako przyczynę niektórzy naukowcy wskazują testosteron, który ma działać jak "magnes".
Innego zdania jest Peter Todd, psycholog behawioralny z Uniwersytetu w Indianie. Naukowiec tłumaczy, że może to być spowodowane różnicami w zachowaniach płci, jakie wykształciły się przez tysiące lat ewolucji. U kobiet, jak tłumaczy, premiowane były zachowania mało ryzykowne, nastawione na ochronę potomstwa, tymczasem mężczyźni nagradzani byli za podejmowanie ryzyka. Bez wątpienia wychodzenie na zewnątrz w czasie burzy można nazwać zachowaniem ryzykownym.
Z roku na rok lepsze statystyki
Na szczęście liczba zgonów z powodu uderzenia piorunem zmniejsza się co roku. Dzięki rozwiniętej technologii, coraz lepszej sprawdzalności prognoz, stacje meteorologiczne mogą informować o nadchodzących niebezpieczeństwach. Również zabezpieczenia w postaci piorunochronów, wysokie zurbanizowanie obszarów, rozwinięta medycyna zmniejszają tragiczne statystki.
FEMA, czyli amerykańska Agencja Zarządzania Kryzysowego, ocenia, że w ostatnich czasach zagrożenie piorunami spada, ponieważ zmienia się typ pracy ludzi - pracują w pomieszczeniach, nie na otwartych przestrzeniach.
Niebezpieczne spotkanie
Dr Elisabeth Gourbière z francuskiej Akademii Medycznej twierdzi, że lekarze nie są w stanie w pełni zrozumieć, dlaczego 80 proc. porażonych przeżywa, a 20 proc. umiera.
- Skutki rażenia piorunem zanalizowało tylko kilku specjalistów - mówiła Gourbière.
Większość ofiar została uderzona w momencie przebywania w trakcie burzy na otwartej przestrzeni lub w tracie pływania. Zagrożeniem są również trzymane w rękach metalowe przedmioty: kije golfowe, wędki, widły, parasole.
Aby uniknąć porażenia, najlepiej szukać schronienia w trakcie burzy. Najlepszymi miejscami są: zamknięte budynki, samochody i autobusy. Jednak należy pamiętać także o niedotykaniu metalu. Choć i to nie daje nam gwarancji uniknięcia spotkania z błyskawicą. Stojąc w pobliżu wysokich budynków, słupów, drzew, jesteśmy narażeni na uderzenie wtórne.
Długofalowe skutki
Skutki rażenia piorunem są bardzo różne, wymagają dogłębnej analizy i opieki lekarskiej. Część z nich nie jest widoczna od razu. "Uaktywniają się" one po jakimś czasie. Niektóre osoby zapadają w śpiączkę i umierają w wyniku przyczyn wtórnych.
Dr Gourbière w swoich badaniach wyselekcjonowała najczęściej spotykane skutki porażenia piorunem. Do najważniejszych, powodujących w efekcie śmierć, należy m.in. odcięcie dopływu tlenu do pnia mózgu, czy zatrzymanie akcji serca.
80 proc. ludzi, którzy przeżyli uderzenie, zmaga się m.in. z problemami układu krążeniowego i oddechowego: zaburzeniami rytmu serca, skokami ciśnienia, obrzękiem płuc. Lekarze odnotowują również liczne zaburzenia neurologiczne: utratę przytomności, amnezję, paraliż kończyn, zaburzenia snu, zaburzenia pamięci, zespół stresu pourazowego.
Autor: PW/rp,map / Źródło: NASA, The Washington Post, DailyCognition, AccuWeather