Co sezon rośnie liczba ataków rekina na człowieka - zeszłego lata na terenie wód przybrzeżnych USA odnotowano prawie 50 takich przypadków. Badacze podkreślają, że to wina coraz większego zagęszczenia na plażach oraz globalnego ocieplenia, a nie drapieżników. - Należy pamiętać, że na każdego człowieka zabitego przez rekina przypada dwa miliony sztuk rekinów zabitych przez człowieka - zauważają badacze.
"Discovery News" przedstawiło raport, który został opracowany przy współpracy ekspertów zajmujących się tymi morskimi predatorami.
Wynika z niego, że każdego lata ilość ofiar zaatakowanych przez rekiny podczas kąpieli jest wyższa względem poprzedniego sezonu.
Tendencja rosnąca
Zdaniem naukowców taka tendencja będzie się utrzymywać. George Burgess, dyrektor programu badań nad rekinami na Florydzie, uważa, że to wypadkowa kilku czynników. Pierwszym jest coraz większa liczba osób, jaka latem przebywa w przybrzeżnych wodach. Drugim - globalne ocieplenie, w wyniku którego temperatura oceanów jest wyższa.
- Tym samym wydłuża się kalendarzowy sezon kąpielowy - ludzie wchodzą do morza wcześniej, a wychodzą później - zwrócił uwagę Burgess.
Więcej celów do ataku
- W zeszłym roku na terenie wód przybrzeżnych USA odnotowano łącznie 47 przypadki ataków rekinów - 23 na wybrzeżu Florydy, 13 w hawajskich wodach i 6 w Karolinie Południowej - wyliczył Burgess. - Większa liczba ludzi oznacza po prostu większą ilość celów, na jakie rekin może przypuścić atak - kwituje naukowiec.
- Powstrzymałbym się jednak od stwierdzeń, jakoby to rekiny stanowiły problem - zaznaczył Burgess. - Należy pamiętać, że na każdego człowieka zabitego przez rekina przypada dwa miliony sztuk rekinów zabitych przez człowieka - podsumował naukowiec.
Nurkowanie z żarłaczem
Mimo że rekiny to bardzo niebezpieczne zwierzęta, wielu ludzi decyduje się na ich bliższe poznanie. Dlatego m.in. nurkują razem z tymi drapieżnikami.
Autor: mb/kt / Źródło: Huffington Post