Powiększa się tragiczny bilans powodzi w Kolorado. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do co najmniej ośmiu. Przybyło także zniszczonych budynków mieszkalnych, teraz jest ich ponad 1,6 tys. - podaje Biuro Zarządzania Kryzysowego w Kolorado. Nadal poszukiwanych jest 500 osób. Według naukowców ta powódź była do przewidzenia.
Rekordowe deszcze, jakie wystąpiły w zeszłym tygodniu w Górach Skalistych, zapoczątkowały rozległą powódź w Kolorado.
Trudne powroty
Katastrofę najbardziej odczuły tereny położone na północny zachód od Denver. Niektórym mieszkańcom tych terenów udało się już wrócić do domów, ponieważ mają za sobą kulminację fali powodziowej.
- Co teraz? Nie wiemy od czego zacząć - mówią zrozpaczeni mieszkańcy, którzy z łopatami i miotłami w ręku zaczynają sprzątać skutki powodzi.
Zagrożenie nie ustaje
Obecnie strefa zagrożenia obejmuje 17 hrabstw Kolorado. Przesuwa się ona w kierunku Nebraski.
Władze ewakuują mieszkańców terenów, którym grozi niebezpieczeństwo zarówno drogą lądową, jak i powietrzną. Wczoraj ten drugi sposób utrudniony był przez chmury deszczowe i gęste mgły. Dopiero wieczorem, gdy na niebie pojawiły się przejaśnienia, helikoptery wzbiły się nad Kolorado.
Jak podają amerykańskie media, uwięzieni w swoich domach mieszkańcy, żeby zwrócić na siebie uwagę służb ratunkowych, wykorzystują białe prześcieradła, lusterka i pochodnie.
Tragedii można było uniknąć?
Scenariusz katastofy, jak podają amerykańscy uczeni, był znany od dawna. - Ta tragedia była do przewidzenia. - Wiedzieliśmy, że takie ulewne deszcze mogą nastąpić - powiedział Matt Klesh, hydrometeorolog z University Corporation for Atmospheric Research.
Autor: kt/map / Źródło: foxnews.com, Reuters TV