Śnieżyce przyniesione przez sztorm znad Bałtyku w czwartek nie odpuszczały Szwecji. Pomimo że wznowiono tam ruch lotniczy, który został sparaliżowany w środę, z problemami zmagali się kierowcy i kolejarze.
W środę i w czwartek w centralnej i wschodniej Szwecji mocno śnieżyło.
Opady, które przyniósł sztorm znad Bałtyku, były tak intensywne, że w środę Szwedzki Instytut Meteorologiczny (Sveriges Meteorologiska och Hydrologiska Institut) w wielu miejscach ogłosił alarmy pogodowe. Utrzymywały się one także w czwartek. Jak prognozują szwedzcy meteorolodzy, trudne warunki pogodowe będą miały miejsce także podczas weekendu.
Problemy na lotniskach
Intensywne opady sparaliżowały komunikację w szwedzkiej stolicy już w środę. Atak zimy spowodował, że z 60 tysięcy pasażerów, którzy mieli zarezerwowane loty, odleciało tylko kilka tysięcy. Problemy z dotarciem do Szwecji miało m.in. trzech noblistów, którzy w przyszłym tygodniu mają odebrać swoje nagrody.
Na kilku lotniskach, m.in. w porcie lotniczym Sztokholm-Arlanda, paraliż trwał także w czwartkowy poranek. Około południa sytuacja miała wrócić do normy, ponieważ - jak podkreślano - problemy wynikały raczej ze środowej pogody.
Tak też się stało. Choć wznowiono ruch na sztokholmskich lotniskach, zimowa aura nie dawała za wygraną - samoloty przylatywały i wylatywały ze stolicy Szwecji z kilkunastominutowym opóźnieniem.
Wypadki, problemy kolejowe
W czwartek trwała walka na szwedzkich drogach. Wiele z nich było nieprzejezdnych. "Są całkowicie zaśnieżone" - pisała gazeta Aftonbladet. Przez to doszło do wielu wypadków. Na przykład pomiędzy miejscowościami Lidkoeping i Kaellby w poślizg wpadł bus, w którym znajdowało się 20 pasażerów.
Ogromne problemy, zarówno w środę, jak i w czwartek, miała też kolej. Nie kursowały, z powodu zasypanych śniegiem torów, m.in. pociągu z Goeteborga do Sztokholmu.
Autor: adsz,map/ŁUD, rs / Źródło: Aftonbladet, yr.no, ENEX, PAP/EPA, thelocal.se