Wschodnia część Australii zmaga się z ogniem trawiącym busz. Kilkadziesiąt pożarów szaleje w Nowej Południowej Walii i Queensland. Walczy z nimi ponad tysiąc strażaków i około 70 samolotów gaśniczych. Ofiarami pożarów są koale. Prawdopodobnie zginęło ich aż 350. Część z tych, które przeżyły, mają poparzone nosy i łapy.
Władze stanu Nowa Południowa Walia wydały ostrzeżenia o 17 pożarach. Spod kontroli wymyka się również 50 mniejszych pożarów.
- Te pożary są bardzo niebezpieczne. Jeżeli znajdujesz się w pobliżu pożarów, twoje życie jest zagrożone i musisz podjąć działania, żeby je chronić - apeluje stanowa straż pożarna. Trzy równie niebezpieczne pożary pojawiły się też w stanie Queensland.
Mieszkańcy kilku miast w tym stanie, między innymi Cooroibah i Tewantin, usłyszeli nakaz ewakuacji.
- Mój samochód jest zapakowany i gotowy do jazdy - powiedział w rozmowie z agencją Reutera jeden z mieszkańców miejscowości Sharon w stanie Queensland.
Jak podają lokalne media, przy pożarach pracuje ponad 1000 strażaków. Wykorzystywanych jest 70 samolotów gaśniczych.
Obecne warunki pogodowe sprzyjają powstawaniu kolejnych ognisk. Pożary powodowane są przez wysoką temperaturę i silny wiatr. - To bardzo zmienne i niebezpieczne warunki, których doświadczamy w Nowej Południowej Walii - podkreśla Shane Fitzsimmons ze stanowej straży pożarnej.
Setki koali giną, inne trafiają do szpitala
Pożary buszu, które rozpoczęły się jeszcze w październiku, dotarły również do rezerwatu przyrody Lake Innes. Wtedy zginęło około połowy całej tamtejszej populacji koali. Reszta jest zagrożona obecnymi pożarami, które szaleją w pobliżu.
- Zgodnie z naszymi badaniami, w rezerwacie żyło prawdopodobnie 500-600 koali. Uważamy, że w wyniku pożaru buszu straciliśmy 350 z nich - powiedziała Sue Ashton, dyrektorka szpitala dla koali w Port Macquarie.
Część uratowanych koali jest poważnie ranna. Sprowadzono je na szpitalny oddział intensywnej terapii. Koale o imionach Paul i Anwen, którymi opiekowała się kierownik zespołu medycznego Amanda Gordon, miały nadpalone futra, poparzone nosy i wymagały obandażowania łap. Karmione były liśćmi eukaliptusa.
Odette, Julie i Joey
W trakcie pożarów niektóre zwierzęta są sprowadzane do szpitala mimo dobrego stanu zdrowia. Koale Julie i Joey trafiły do placówki medycznej, ponieważ znajdowały się niebezpiecznie blisko strefy pożarowej. Pozostaną w szpitalu do momentu aż płomienie przestaną im zagrażać.
W czwartek do placówki trafiła koala Odette, jednak ze względu na swój zaawansowany wiek i infekcję bakteryjną musiała zostać uśpiona.
Pracownicy szpitala mają nadzieję, że zwierzęta, które nie trafiły do szpitala, znalazły bezpieczne schronienie w rezerwacie i przetrwają tam do czasu przybycia pomocy.
Zagrożone przez zmiany klimatu
Szacunki dotyczące całej australijskiej populacji koali są zróżnicowane - od 50 tysięcy do nieco ponad 100 tysięcy. Mieszkają głównie w lasach eukaliptusowych we wschodnich stanach i na wybrzeżu. Dożywają zwykle do 20 lat, noszą swoje młode w torbie i śpią do 18 godzin dziennie.
Rosnąca temperatura w Australii zagraża koalom. Nie pomaga im również wylesianie, które zawęża obszary nadające się dla nich do zamieszkania. - Koale są zdecydowanie w tarapatach w Nowej Południowej Walii. Jeżeli ich liczebność będzie spadać w takim tempie jak w ciągu ostatnich 20-30 lat, koala może wymrzeć w naturalnym środowisku w połowie wieku - mówi James Tremain z Rady Ochrony Przyrody Nowej Południowej Walii.
Autor: ps/aw / Źródło: Reuters, APTN, BBC News, tvnmeteo.pl