Sztorm, który uderzył w północne wybrzeże Hiszpanii poważnie uszkodził wiele zabudowań. Mimo falochronu wysokie fale wdzierały się głęboko w ląd z ogromną siłą. - Przez 43 lata swojego życia nie widziałem niczego podobnego - przyznał jeden z mieszkańców. Wycofująca się woda pozostawiła za sobą ogromne ilości naniesionego piasku i gruz.
Największe zniszczenia żywioł wyrządził w Kraju Basków i Asturii, nadmorskim prowincjom położonym na północy Hiszpanii. Wdzierające się w ląd fale sięgały kilku metrów, nie tracąc na sile mimo falochronu.
Poranny sztorm i przypływ
Sztorm zaczął się w niedzielę nad ranem, około 4.00 - relacjonowali mediom mieszkańcy. Przypadł akurat w trakcie przypływu, gdy poziom wody był najwyższy. Napierające na ląd fale sięgały więc wyżej niż przeciętnie.
Trwa liczenie szkód, a służby starają się uporządkować wybrzeże, zasypane fragmentami zniszczonych budynków, łodzi i aut. Do uprzątnięcia ulic niezbędna jest pomoc ciężkiego sprzętu. Mimo to robotnicy muszą rozbijać niektóre fragmenty na mniejsze części.
Potęga żywiołu
- Przez 43 lata swojego życia nie widziałem nic podobnego - przyznał mieszkaniec Kraju Basków. W lokalnych portach betonowe mury, chroniące zabudowania i łodzie, zostały zupełnie zniszczone. - To było przerażające, fala zmiotła całą ścianę, zostawiając jedynie niewielką część narożną - podkreślał mężczyzna.
Spore zniszczenia żywioł wyrządził także w prowincji Asturia. Najbardziej poszkodowani są mieszkańcy gmin Luanco, Ribadesella, Llanes i Cudillero. Tam także na ulicach zalega gruz zrujnowanych zabudowań. W obu prowincjach woda ciskała łodziami i znajdującymi się blisko brzegu samochodami jak zabawkami.
Autor: mb/rp / Źródło: ENEX