Barszcz Sosnowskiego - silnie parząca roślina pochodząca z Kaukazu - zajmuje w Zachodniopomorskiem już 280 ha. Władze województwa przeznaczyły na walkę z tym inwazyjnym gatunkiem pół miliona złotych.
Monika Bochenko z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie poinformowała, że z dotacji na walkę z barszczem Sosnowskiego mogą skorzystać m.in. podmioty publiczne oraz prywatne, komercyjne i niekomercyjne, a także organizacje pozarządowe. Fundusz dofinansuje usuwanie barszczu Sosnowskiego w województwie zachodniopomorskim. Przeznaczył na walkę z tą szkodliwą rośliną w 2014 r. 500 tys. zł.
75 proc. dofinansowania
Wysokość dofinansowania ze strony Funduszy może sięgnąć do 75 proc. kosztów - dodała. Aby uzyskać dofinansowanie, należy złożyć wnioski do odpowiednich jednostek samorządu lub agencji państwowych - np. Agencji Nieruchomości Rolnych - zaznaczyła Bochenko. Stamtąd dokumenty trafią do zachodniopomorskiego Funduszu.
Wnioski przyjmowane będą do wyczerpania puli przeznaczonej na ten cel przez fundusz. Przy większej liczbie wniosków decydować będzie kolejność zgłoszeń.
Zajmuje już 280 ha
Z informacji przekazanych przez Bochenko wynika, że w Zachodniopomorskiem barszcz Sosnowskiego rośnie na blisko 280 hektarach. Najczęściej roślinę tę można znaleźć w powiecie choszczeńskim (zajmuje ponad 53 hektary), goleniowskim (47 hektarów), białogardzkim (blisko 40 hektarów) i kołobrzeskim (prawie 37 hektarów).
Roślina silnie parząca
Barszcz Sosnowskiego jest rośliną silnie parzącą: występująca we włoskach pokrywających liście i łodygi kumaryna może powodować poparzenia II i III stopnia, a w skrajnych przypadkach - martwicę skóry. Objawy poparzenia pojawiają się dopiero po 12 godzinach od kontaktu z rośliną, pod wpływem promieni słonecznych, a wdychanie olejków eterycznych może wywoływać nudności, bóle głowy i wymioty.
Przywędrowała z ZSRR
Niebezpieczna roślina pochodzi z Kaukazu, a do Polski trafiła pod koniec lat 50. ubiegłego stulecia ze Związku Radzieckiego, propagowana jako źródło taniej paszy dla bydła. Masowo wprowadzano ją do uprawy w PGR-ach na terenie całego kraju. Wkrótce jednak wyszły na jaw jej wady. Mięso i mleko krów karmionych barszczem pachniało kumaryną; barszcz ranił wymiona krów, a spożycie zielonki powodowało oparzenia przewodu pokarmowego, krwotoki wewnętrzne i biegunki.
Najlepiej ją wykopać
Roślina ma ogromną zdolność rozrodczą. Jeden egzemplarz może wytworzyć do 40 tys. nasion, co teoretycznie wystarczyłoby do obsiania nawet 200 ha pola.
Barszcz Sosnowskiego jest w Polsce gatunkiem inwazyjnym, który nie ma naturalnego wroga. Zwalczanie go wymaga systematycznych działań, prowadzonych przez kilka lat z rzędu. Pojedyncze rośliny czy małe skupiska najlepiej jest po prostu wykopać. Większe obszary można zwalczać chemicznie, ale barszcz jest odporny na większość preparatów i niszczą go tylko te, które działają na każdy rodzaj roślinności.
Autor: mj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock