Od poniedziałku płonie busz na południowym zachodzie australijskiego stanu Wiktoria. Z ogniem, który trawi okolice parku narodowego w Grampianach, walczy kilkuset strażaków. Żywiołu nie daje się opanować.
Poniedziałkowy pożar - wzniecony przez uderzenie pioruna - szczególnie mocno dał się we znaki mieszkańcom Mirranatwy, miejscowości położonej w Grampianach, które stanowią południowy kraniec Wielkich Gór Wododziałowych. Ogień zastał ich w łóżkach - dotarł do Mirranatwy nad ranem.
- Wyszliśmy z domów, w oddali zobaczyliśmy wielką czerwoną kulę. Zaczęliśmy przygotowywać się na najgorsze - mówili mieszkańcy.
Dzięki staraniom służb ratunkowych udało się ocalić nie tylko mieszkańców leżącej w sercu parku narodowego Mirranatwy, lecz także ich dobytek.
Trudny do opanowania
Ogień, jak podają australijskie media, niestety nadal jest nie do opanowania. Strawił już 14 tys. hektarów. Jak podali strażacy, do walki z żywiołem - która może potrwać nawet tydzień - dołączą służby z Nowej Południowej Walii, a także z Nowej Zelandii. Sprzymierzeńcem strażaków będzie pogoda.
- Z prognoz pogody wynika, że trochę popada. Deszcz pozwoli nam utemperować ogien - powiedział serwisowi ABC South West Victoria Paul Bates, jeden ze strażaków.
Autor: map//bgr / Źródło: ABC, NASA