11 zabitych, tysiące bez dachu nad głową - to dotychczasowy bilans pory deszczowej, która w Peru trwa od listopada. Ulewne deszcze najsilniej dotykają południowe rejony kraju, w tym słynące z walorów turystycznych Cuzco. To historyczne terytorium Inków, gdzie znajduje się święte miasto, zwane w keczua "pępkiem świata".
Ulewne deszcze powodują lawiny błotne, które niszczą domy i pozostawiają ludzi bez dachu nad głową. Mieszkańcy przenoszą się w inne regiony kraju, ale utrudniają to osuwiska ziemi, blokujące drogi.
Utrudnienia dla mieszkańców i turystów
Indianie najczęściej podróżują pieszo z całym swoim dobytkiem na plecach. Rzeki przemierzają po pas w wodzie. Nie jest łatwo, bo potoki górskie, zwłaszcza w rejonie Cuzco, czyli ponad 3 tys. m.n.p.m., są lodowate.
Trudności napotykają też turyści. Często muszą przesiedzieć w autobusie cały dzień i czekać na odblokowanie drogi zasypanej przez gliniastą ziemię.
Powódź jeszcze potrwa
- Pora deszczowa dotknęła łącznie 79 prowincji kraju. Ulewy zniszczyły 481 domów i dotknęły 30 tys. osób. Wielu pozostaje bez dachu nad głową - informuje Walter Tapia, dyrektor peruwiańskiego Instytutu ds. Katastrof Naturalnych i Obrony Cywilnej.
Intensywne opady deszczu będą trwały do kwietnia. Oznacza to dalsze zniszczenia i jeszcze więcej poszkodowanych przez żywioł.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: Reuters TV