Pożary na greckiej wyspie Chios zakłócają tak wypoczynek turystów, jak i życie mieszkańców. Przekonała się o tym para z miejscowości Lichti, której żywioł przerwał... wesele. Walka z pożarami trwa na Chios od soboty.
Grecy walczą z pożarami na Chios już trzeci dzień. W akcji bierze udział 120 strażaków, 80 żołnierzy oraz kilkudziesięciu wolontariuszy. Walka z żywiołem jest prowadzona zarówno z lądu jak i powietrza.
Oliwa i mastyk
Skuteczne działania strażaków utrudnia silny wiatr oraz wysoka temperatura powietrza. Ogień jest bardzo trudny do opanowania.
Pożar zniszczył ponad 700 hektarów plantacji oliwnych oraz lasów. Nie udało się uratować upraw unikatowych w przyrodzie drzewek mastykowych. Spłonęła ich ponad połowa. To właśnie z produkcji mastyku słynie Chios.
8 lat
Mastyk jest używany w wielu produktach spożywczych, począwszy od gumy do żucia przez lody, likiery i ouzo. Według rolników, przywrócenie poprzedniego stanu zniszczonych upraw zajmie od 5 od 8 lat.
Minister Żeglugi Grecji Kostis Mousouroulis w wydanym oświadczeniu stwierdził, że doszło do ogromnej katastrofy środowiskowej, finansowej i społecznej.
Winny podpalacz?
Lokalne władze uważają, że za pożarami stoi podpalacz. Ma o tym świadczyć fakt, że ogień zaprószono w kilku miejscach na wyspie.
Autor: adsz/ŁUD / Źródło: ENEX