Silne trzęsienie ziemi, o magnitudzie 7.1, nawiedziło Papuę-Nową Gwineę. Wstrząsy występują w tym regionie od 26 lutego, oficjalnie doliczono się dotąd ponad 100 ofiar śmiertelnych.
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 7.1 wystąpiło w piątek nad ranem czasu lokalnego (czwartek wieczorem naszego czasu) w pobliżu wschodniej części wyspy Nowa Brytania, należącej do Papui-Nowej Gwinei. Epicentrum znajdowało się 135 kilometrów na wschód od miasta Rabaul.
Choć hipocentrum wstrząsów wystąpiło pod dnem morskim na stosunkowo niedużej głębokości 10 kilometrów, to Pacyficzne Centrum Ostrzegania przed Tsunami nie przewiduje wystąpienia tego zjawiska.
Wstrząsy trwają od dziesięciu dni
Poprzednie silne trzęsienie ziemi, o magnitudzie 7.5, nawiedziło Papuę-Nową Gwineę 26 lutego. Ucierpiały wówczas szczególnie prowincje Southern Highlands i Hela na wyspie Nowa Gwinea.
- Trzęsienie dotknęło 143 tysięcy osób, z czego 17 tysięcy musiało opuścić swoje domy, które zostały całkowicie zniszczone przez żywioł - opowiadał wówczas Udaya Regmi, szef papuaskiego oddziału Międzynarodowego Ruchu Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca.
Od tego czasu dochodziło do wstrząsów wtórnych, najsilniejszy przydarzył się w środę i miał magnitudę 6.7.
Tragiczny bilans
- W trzęsieniu zginęło ponad 100 obywateli Papui-Nowej Gwinei. Wielu wciąż uznaje się za zaginionych, tysiące jest rannych - przekazał papuański szef rządu Peter O'Neill, którego słowa cytowały w czwartek media. Jak ocenił po środowym przelocie samolotem nad rejonem kataklizmu, "naprawa zniszczeń po tej katastrofie będzie trwała lata". Informacje te przekazano jeszcze przed wystąpieniem kolejnego trzęsienia. Jak dotąd nie ma informacji o nowych ofiarach lub zniszczeniach.
Powtarzające się wstrząsy wtórne budziły duże zaniepokojenie mieszkańców. Wielu zdecydowało się przeprowadzić z domów do prowizorycznych schronisk, z obawy przed zawaleniem się budynków i osunięciami ziemi.
- Nawet moje własne dzieci nie chcą spać w domu. Przeraża je każde, nawet najsłabsze drgnienie ziemi - opowiadał, cytowany przez agencję Reutera, James Komengi ze Zjednoczonego Kościoła w prowincji Hela.
Niezadowolenie mieszkańców
Jak podał "The Guardian", wielu mieszkańców jest rozzłoszczonych powolną - w ich ocenie - reakcją władz i utrzymuje, że "świat nie przejmuje się ich trudną sytuacją".
- Dochodzą do nas informacje, że niektórzy lokalni mieszkańcy utrzymują, iż trzęsienie ziemi zostało spowodowane przez czarnoksięstwo, a wielu ludzi obwinia o nie kopalnie w regionie - powiedziała dyrektor organizacji charytatywnej CARE Australia na Papuę Nową Gwineę, Anna Bryan. - Wielu ludzi jest pogrzebanych w osuwiskach, które zniszczyły całe wioski - stwierdził cytowany przez "Guardiana" Ando Tangiato, mieszkaniec wioski Timu w dotkniętej kataklizmem prowincji Hela. Według niego lokalni mieszkańcy nie mają narzędzi, by odkopać zasypanych. - Posadziliśmy kwiaty na miejscach, gdzie kopaliśmy. To jest grób, nie znajdziemy ich - mówił Tangiato.
Niezwykle trudna akcja ratunkowa
Na obszarze dotkniętym kataklizmem występują poważne kłopoty w dostępie do wody pitnej. Wstrząsy zniszczyły wiele zbiorników na wodę, a osunięcia się ziemi zanieczyściły błotem naturalne akweny. - Woda jest bardzo brudna - podkreślił Udaya Regmi. Dodał, że służby medyczne i ochotnicy starają się poprawić sytuację sanitarną i przeprowadzają szkolenia z dziedziny higieny. - Chodzi o to, by uniknąć epidemii czerwonki - wyjaśnił Regmi.
Organizacja pozarządowa CARE Australia oraz Czerwony Krzyż szacują, że trzęsienie i jego wstrząsy wtórne dotknęły około pół miliona ludzi, z czego 150 tys. "desperacko potrzebuje pomocy". Akcja ratunkowa była i jest utrudniona, ponieważ kataklizm nawiedził ciężko dostępne, górzyste rejony.
- Olbrzymim problemem jest logistyka - przyznała Anna Bryan z CARE Australia. Z powodu kolejnych wstrząsów, złej pogody, zniszczonych dróg, mostów i pasów startowych niezwykle utrudnione jest dotarcie do odległych terenów.
- Największym obecnie wyzwaniem jest stan dróg. Ich nawierzchnia często jest popękana, czasami są w ogóle nieprzejezdne. To sprawia, że trudno jest dostarczyć wodę, żywność i lekarstwa do odległych obszarów - przekazał w rozmowie z Reuterem Milton Kwaipo z Caritas Australia.
Pierścień ognia
Papua-Nowa Gwinea znajduje się w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, czyli aktywnym regionie sejsmicznym, który otacza Ocean Spokojny. Znajdują się tam 452 wulkany i występuje ok. 90 proc. wszystkich trzęsień ziemi na świecie.
W 1998 roku południowa część Papui-Nowej Gwinei została zniszczona przez trzęsienie ziemi o magnitudzie 7 oraz tsunami, w wyniku którego śmierć poniosło około 2200 osób.
Autor: AP/map,rzw / Źródło: reuters, pap