Trwające od ponad tygodnia upały, które panują na północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych sprawiły, że zużycie prądu w regionie osiągnęło niemal rekordowy poziom. Wszystko przez wiatraki i klimatyzatory, które pracują na pełnych obrotach. Z powodu przegrzania organizmu zmarł 57-letni mężczyzna.
Elektrownie zapewniające prąd w Nowym Jorku podały, że zużycie prądu prawie zrównało się z rekordowym z 2 sierpnia 2006 roku (33 939 megawatów). Konsumpcja energii w czwartek wyniosła 33 450 megawatów. Rekord może paść w piątek. Władze prognozują, że pobity zostanie rekord 34 tys. megawatów.
Ponad 40 st. C
Jak podają synoptycy, temperatura w Central Parku o godz. 14 w czwartek osiągnęła wartość 37 st. C. Temperatura odczuwalna była o 2 st. wyższa.
W piątek temperatura odczuwalna ma przekroczyć 40 st. C i ma to być rekord w tym tygodniu. Z kolei w weekend ma się ochłodzić o kilka stopni Celsjusza.
- Myślałam, że przetrwamy tutaj najgorsze - powiedziała w rozmowie z "New York Daily News" 41-letnia Amy Wilson, która na urlop z rodziną wybrała Nowy Jork.
- Pojechaliśmy na północ myśląc, że będzie chłodniej. Jest jeszcze goręcej niż w domu - wyjaśnił jej mąż. - Jak często w Nowym Jorku jest goręcej niż na południu?- pytał.
Nowy Jork się smaży
Ulice i wybrzeże zaroiły się od plażowiczów. Ludzie wypoczywają na słońcu, część nie jest jednak w stanie wytrzymać i kryje się w cieniu i restauracjach.
Fala upałów, z którą od tygodnia walczą mieszkańcy północnego wschodu, spowodowała śmierć jednej osoby. Z przegrzania zmarł 57-mieszkaniec Staten Island.
Autor: pk/map / Źródło: The Wall Street Journal, New York Daily News