Kontrowersje wokół badań zespołu naukowca He Jiankuia, dotyczących rzekomego zmodyfikowania genów urodzonych niedawno bliźniaczek, nie cichną.
- Edycja genów może mieć niezamierzone konsekwencje. To niezbadany obszar i sprawę trzeba potraktować poważnie - oświadczył w poniedziałek dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus.
Powołają grupę ekspertów
- WHO zbiera ekipę ekspertów. Będziemy pracować z państwami członkowskimi, by uczynić wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić, że wszelkie kwestie - czy to etyczne, społeczne, czy też kwestie bezpieczeństwa - (zostaną wyjaśnione), zanim dokonana zostanie jakakolwiek manipulacja - cytuje agencja Reutera szefa WHO.
Konferencja He Jiankui (PAP/EPA/ALEX HOFFORD)
Powszechne oburzenie
W czwartek ministerstwo nauki i technologii ChRL nakazało zawieszenie badań zespołu naukowca He Jiankuia, który oburzył społeczność akademicką twierdzeniem, że zmodyfikował geny urodzonych niedawno bliźniaczek. Ogłosił, że w listopadzie w Chinach urodziły się pierwsze na świecie dzieci o zmodyfikowanych genach, nazywane przez niego pseudonimami Lulu i Nana. Zmiana, dokonana w embrionach metodą CRISPR/Cas9, miała polegać na usunięciu genu CCR5 i tym samym zapewnieniu dzieciom odporności na zakażenie wirusem HIV.
Twierdzenia He, które nie zostały jak dotąd niezależnie zweryfikowane, wywołały powszechne oburzenie. Na naukowca spadła krytyka ze strony chińskich i zagranicznych uczonych.
He uważa, że wyniki jego badań mogą pomóc milionom osób obarczonych chorobami genetycznymi. Ogłosił, że zamierza monitorować dzieci przez 18 lat, a także później, jeśli wyrażą na to zgodę.
Na filmie zamieszczonym w internecie He oświadczył, że jego zdaniem inżynieria genetyczna "jest i powinna pozostać technologią leczniczą". "Podnoszenie ilorazu inteligencji czy wybieranie koloru włosów albo oczu nie jest czymś, co robi kochający rodzic. To powinno być zakazane" - zaznaczył.
Autor: kw/map / Źródło: PAP