Do dwóch osób wzrósł bilans ofiar niedzielnego oberwania chmury nad Moskwą. W kilka godzin spadło tyle wody, ile zwykle pada przez cały miesiąc. Zalane zostały niżej położone drogi, przejścia podziemne, z utrudnieniami zmierzyło się także metro. W poniedziałek wszystko wraca do normy, woda opadła, a w mieście trwają prace porządkowe.
- Moskwa już na szczęście wyschła - relacjonował w poniedziałek po południu Andrzej Zaucha, korespondent "Faktów" TVN.
Dziennikarz powiedział, że według najnowszych informacji zginęły co najmniej dwie osoby. Jedną z nich - młodą kobietę przygniotło drzewo, kiedy przechodziła przez park. Towarzyszył jej mężczyzna, ale nie był w stanie udzielić pomocy. Rosjanka zmarła na miejscu.
Druga ofiara to mężczyzna, który łowił ryby nad jeziorem pod Moskwą. Zginął w wyniku rażenia piorunem.
Jak powiedział Zaucha, wyrwanych i powalonych na ziemię zostało co najmniej 400 drzew w całym mieście.
Zalane ulice, zablokowane metro
Z powodu niedzielnej burzy problemy mieli głównie kierowcy. Część ulic została całkowicie zalana, zwłaszcza te położone niżej, przejazdy pod mostami.
W niektórych miejscach woda sięgała klamek samochodów. Te z niskim zawieszeniem utknęły w miejscu - zalało im silniki. Widzialność chwilami sięgała kilku metrów. Przechodnie po kolana brodzili w brunatnej wodzie.
- Po kilku godzinach służby poradziły sobie z zatkanymi studzienkami i normalny ruch został przywrócony - powiedział Zaucha.
Nie bez problemów funkcjonowało moskiewskie metro, które biegnie w wielu miejscach na powierzchni ziemi. Dwukrotnie przewrócone na trakcję drzewa blokowały ruch.
Rekordowo ciepły czerwiec
Burza, mimo że fatalna w skutkach, przyniosła mieszkańcom stolicy ulgę. Zakończyła trwający od tygodnia żar nad miastem. Temperatura przekraczała 30 st. C. Tak ciepłego czerwca nie było tam od 100 lat - wyliczyli rosyjscy meteorolodzy. Było tak gorąco, że mer Moskwy, Siergiej Sobyanin pozwolił dzieciom na kąpiel w fontannach, co normalnie jest zabronione.
Autor: mm,pk/jaś/bgr / Źródło: PAP/EPA
Źródło zdjęcia głównego: EPA