Fale dochodzące do 7 metrów, ulice zamienione w rwące potoki, powalone drzewa i zwały błota - to wszystko za przyczyną ulewnych deszczy i silnych wiatrów, które od dwóch dni nie ustają na południu Rumunii.
Władze Rumunii wprowadziły pomarańczowy alert pogodowy z powodu ulewnych deszczów i sztormu. Porty w Konstancy zostały zamknięte. Statki, które pływają po wodach Morza Czarnego, mają zakaz wchodzenia do portu z powodu wysokich fal sięgających 7 metrów wysokości. Niebezpiecznie jest również w samej stolicy kraju - Bukareszcie.
Po ulewach... osuwiska
Silnym wiatrom towarszyszą padające od dwóch dni deszcze. W wielu miejscach podłoże okazało się zbyt słabe, dlatego powstają osuwiska. Są one szczególnie niebezpiecznym zagrożeniem dla miasta Ovidiu i jednej z krajowych dróg.
Wysokie fale
- Tu na brzegu wiatr wieje z nieprawdopodobną siłą. Jego prędkość sięga 70-80 km/h i nie można spokojnie ustać - relacjonuje jeden z korespondentów rumuńskiej stacji telewizyjnej PROTV. Dodaje, że wiatry tworzą ogromne fale nad brzegiem, potężne na 3-4 metry, jednak na otwartym morzu są niemal dwukrotnie wyższe.
Jest źle, a będzie jeszcze gorzej
Miasta położone w południowej części Rumunii są obrazem zniszczenia: powyrywane drzewa, zwały błota, zalane ulice. Służby ratunkowe zaczynają sprzątać skutki uderzenia żywiołu. Władze podają, że istnieje 50 zespołów ratowników, którzy posiadają odpowiedni sprzęt do walki z powodzią.
Meteorolodzy informują jednak, że w nadchodzących dniach można spodziewać się silnych opadów deszczu, które podniosą poziom wód w rzekach.
Autor: kt/mj / Źródło: ENEX