Mieszkańcy Indii nie przestają się modlić o to, by ich bliscy, którzy zaginęli podczas powodzi, wrócili do domu. Wielu z zaginionych pielgrzymowało do świętego północnoindyjskiego stanu Uttarakhand.
W niedzielę rzeki w północnoindyjskim stanie Uttarakhand nie przestawały wylewać, bo pada tam niemalże nieprzerwanie od początku czerwca. Tamtejsi mieszkańcy, jak podają media, spędzają czas czekając na wieści od bliskich zaginionych w powodzi. Osób, o których nie wiadomo, gdzie są, jest w Uttarakhand co najmniej 350.
Ostatnia rozmowa
- Nie wrócili z Kedarnath (święte miasto hinduistów w Uttarakhand, na pogórzu Himalajów Wysokich - przyp. red.) od 15 czerwca - mówiła o swoich rodzicach Meenakshi Patel, która mieszka w Vododarze w zachodnioindyjskim stanie Gudźarat. - Wyszli ze świątyni, zadzwonili do mnie, opowiedzieli o swojej wizycie. To była ostatnia rozmowa, jaką z nimi przeprowadziłam. Nie mam o nich żadnych informacji, nie da się z nimi skontaktować - żaliła się.
Dalsze ewakuacje
Co najmniej 822 osoby straciły życie w powodziach, jakie na początku czerwca zaczęły nawiedzać północ Indii. Zarówno drogą powietrzną, jak i lądową, ewakuowano dotąd 100 tys. ludzi. Kolejni czekają na ewakuację z miejsc, w których zostali uwięzieni. Deszcz, jaki padał w ciągu ostatnich trzech dni, sprawił jednak, że akcje ratunkowe w miastach Kedarnath, Badrinath, Gangotri i Yamunotri nie idą tak dobrze, jak powinny. W indyjskiej telewizji wciąż pokazuje się obrazy, na których widać, jak zdesperowani ludzie usiłują dostać się do helikopterów.
Autor: map/mj / Źródło: Reuters TV