Metalowe zapory stawiane przed nadejściem fali kulminacyjnej uchroniły wiele miejscowości nad Dunajem, Łabą i Wełtawą przed zalaniem. Jednym z miast, które "suchą stopą" przeszły przez powódź jest austriackie Grein, które schowało się za aluminiowym płotem. Dunaj miał 15 metrów wysokości, do szczytu zabezpieczeń zabrakło zaledwie 4 cm.
Grein leżące w górze rzeki, pomiędzy Linz a mocno doświadczonym przez powódź Melk, miało dużo szczęścia. To trzytysięczne miasteczko, a w szczególności jego zabytkową część odgrodzono aluminiowymi zaporami.
W sumie zabezpieczenia były przygotowane na 15-metrową wodę, ale mały włos, a i to by nie wystarczyło. We wtorek po południu, kiedy przez miasteczko przechodziła fala kulminacyjna, poziom Dunaju osiągnął 14,96 m - w zapasie zostały tylko 4 cm.
Lepsze od worków
Zdaniem hydrologa prof. Piotra Kowalczyka, który dla TVN24 opowiadał o zabezpieczeniach przeciwpowodziowych, zapory aluminiowe są bardzo trwałe i skuteczne. - Jak jest dobrze wykonana, dobrze wyliczona, to jest skuteczniejsza niż worek, bo worek jest zrobiony "gwałtownie", układa się go też w sposób bardzo szybki - komentował.
I dodał: - To jest zupełnie inne zadanie, jedno ma bardziej interwencyjny wkład, natomiast z aluminiową zaporą to my czekamy na tą wielką wodę, która przyjdzie.
Autor: rs / Źródło: TVN24, ORF
Źródło zdjęcia głównego: Franz Leitner/strudengau.tv