Naszła mnie dziś refleksja nad zawodem, który wykonuję. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wykonywali go tylko odpowiednio umundurowani (podobnie jak wojskowi czy policja) mężczyźni. Ale wszystko zaczęło się zmieniać od lat 50-tych. Najpierw w USA, a później w krajach Europy, meteorologami obserwatorami oraz synoptykami zaczęły być kobiety.
Sławna stała się Amerykanka Joanne Simpson, kobieta, która pierwsza przetarła drogę innym, swoim wkładem w badania z dziedziny meteorologii oraz tytułem doktora.
Osiągnięcia Simspon, pierwszej damy meteorologii, robią do dziś wielkie wrażenie na wszystkich pracujących w tej dziedzinie.
Burze i cyklony
Otóż Joanne zaczęła karierę zawodową w czasie Drugiej Wojny Światowej od nauczania meteorologii przyszłych pilotów w Szkole Podchorążych Lotnictwa, zakończyła ją natomiast w Centrum Lotów Kosmicznych im. Roberta Goddarda, jako szef Oddziału do spraw Gwałtownych Burz. Była specjalistą w dziedzinie chmur oraz cyrkulacji atmosfery. Jej "konikiem" były chmury burzowe Cumulonimbus i cyklony tropikalne, dzięki czemu była częstym gościem amerykańskiego National Hurricane Center.
Jej praca pozwoliła udoskonalić opracowany przez George'a Hadleya model cyrkulacji atmosfery w obszarach tropikalnych oraz wykazać ogromne znaczenie chmur burzowych w procesie powstawania i dojrzewania cyklonów tropikalnych.
To przede wszystkim dzięki tej Pani meteorolog agencja NASA może prowadzić specjalistyczne badania chmur burzowych tworzących cyklony tropikalne, których specyfikę powstawania zrozumiała i opisała.
Tylko pozazdrościć takiej kariery!
Instynkt kobiety
Śmiem twierdzić, że kobiety świetnie nadają się do zawodu meteorologa. Potrafią wczuć się w rytm natury, zrozumieć procesy rządzące nią i dojrzeć istotne detale w procesie zmian warunków atmosferycznych.
Ale przede wszystkim posiadają szósty zmysł, bardzo potrzebny w tym zawodzie.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo