Rośnie bilans ofiar w Meksyku po prawie jednoczesnym ataku sztormu tropikalnego Manuel i huraganu Ingrid. Na skutek powodzi, podtopień i osunięć ziemi zginęło tam co najmniej 48 osób, a poszkodowanych zostało ponad 230 tys. Spośród 32 stanów nie ucierpiały jedynie trzy, a utrzymujące się ulewy niosą kolejne zagrożenia.
Jeszcze nigdy oba wybrzeża Meksyku nie zostały nawiedzone przez żywioł prawie w tym samym czasie. Ich skutki odczuli mieszkańcy niemal całego kraju - ekstremalna pogoda dała się we znaki w 29 z 32 stanów. We wtorek podano, że w sumie w stanach Guerrero, Veracruz, Oaxaca, Hidalgo i Puebla zginęło co najmniej 48 osób.
Ewakuacja na zachodzie
12 osób zginęło w poniedziałek we wschodnim stanie Veracruz na skutek gwałtownej lawiny błotnej, która zeszła na osiedle Xaltepec i pogrzebała budynki mieszkalne oraz autobus.
Lokalne władze poinformowały, że ministerstwo ochrony cywilnej zarządziło ewakuację 23 tys. mieszkańców tego rejonu. Niektórych z zalanych miejsc trzeba było przewozić śmigłowcami. Gubernator Javier Duarte Ochoa ogłosił alarm w całym stanie. We wszystkich stanowych szkołach odwołano zajęcia. Ponad 20 tys. domów zostało zniszczonych lub uszkodzonych.
Ingrid słabnie, ale ulewy nie
Ulewy i lawiny na wschodzie Meksyku to skutki ataku Ingrid, która uderzyła w rejonie La Pesca w poniedziałek rano (po południu naszego czasu) jako huragan pierwszej kategorii. Wiatr osiągał wtedy prędkość 120 km/h. Wczesnym popołudniem (w nocy polskiego czasu) żywioł osłabł do poziomu sztormu tropikalnego. Według prognoz ma tracić na sile coraz bardziej, zwłaszcza po napotkaniu meksykańskich gór.
Obecność Ingrid wciąż jednak może wywoływać obfite opady, które powodują podtopienia i przyczyniają się do występowania niebezpiecznych lawin błotnych i nagłych osunięć gruntu. W wielu miejscowościach mieszkańcy poruszają się po zalanych ulicach pontonami, łódkami i rowerami wodnym. Jednak nurt powodziowy potrafi być tak silny, że porywa samochody. Tam gdzie problemem nie jest już woda, zalegają masy naniesionego przez nią błota i osadu.
Uwięzieni w Acapulco
Ze skutkami żywiołu zmagają się również mieszkańcy zachodniej części kraju, przez którą w niedzielę i poniedziałek przechodził sztorm tropikalny Manuel. Tam również we znaki dają się ulewy i następujące po nich osunięcia ziemi.
W poniedziałek prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto udał się do popularnego ośrodka Acapulco nad Pacyfikiem, gdzie powódź uwięziła ok. 40 tys. turystów.
Zablokowane były dwie główne drogi, a znajdujące się w mieście lotnisko międzynarodowe zamknięto na skutek awarii zasilania. Władze szacują, że pozostaną niedostępne co najmniej do wtorku wieczorem.
Luksusowe hotele pod wodą
Opady, jakie przeszły przez miasto i jego okolice, zostały uznane za najcięższe od dziesięcioleci. Trzy metry pod wodą znalazła się jedna z najbogatszych dzielnic Acapulco, gdzie znajdują się luksusowe hotele.
W mieście tym, dokąd wielu Meksykanów przybyło, aby w weekend spędzić święto niepodległości, po przejściu Manuela zginęło 19 osób. W innych regionach stanu Guerrero śmierć poniosło 10 osób, w tym sześcioro z powodu osunięć ziemi. 25 osób uznano za zaginione.
Ucierpiały dwie trzecie kraju
Minister spraw wewnętrznych Miguel Osorio Chong nazywał powodzie wywołane przez dwa żywioły "historycznymi". Powiedział też, że Acapulco doznało poważnych strat. Skutki przejścia obu zjawisk odczuła jednak większość mieszkańców Meksyku. - Burze dotknęły dwóch trzecich całego krajowego terytorium - podkreślił Chong.
Według prognoz opady w Meksyku utrzymają się do środy włącznie. Synoptycy ostrzegają, że lokalnie, zwłaszcza w rejonach górskich, mogą być bardzo obfite i wynieść nawet 630 l/mkw.
Autor: js/map / Źródło: ENEX, Reuters, PAP