Na australijskiej farmie urodziło się 40 zdrowych diabląt tasmańskich. Zwierzęta są tam hodowane na wypadek całkowitego wyginięcia gatunku na Tasmanii. Od kilku lat populacja diabłów błyskawicznie się pomniejsza za sprawą raka pyska.
Diabły tasmańskie urodziły się na jednej z australijskich farm w Nowej Południowej Walii daleko od rodzimych stron. Wybór miejsca nie był przypadkowy.
Rak pyska
Na Tasmanii zwierzęta są dziesiątkowane przez raka pyska. Diabły zarażają się się nim, gryząc się z innymi przedstawicielami swojego gatunku. Objawy to olbrzymie narośle w okolicy pyska, uniemożliwiające odżywianie się. System odpornościowy diabłów nie radzi sobie z tą chorobą.
Dziesięciokrotnie mniej
Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody zaklasyfikowała diabły tasmańskie jako zagrożone wyginięciem. Mogą całkowicie wymrzeć w ciągu najbliższych dziesięcioleci. W ostatnich latach populacja diabła tasmańskiego spadła dziesięciokrotnie, z 250 tysięcy do 25 tys.
Plan ratunkowy
Władze Australii i Tasmanii stworzyły program ochrony tych zwierząt. Polega on na ustanowieniu "populacji zapasowej", powstałej ze zdrowych diabłów tasmańskich. Zwierzęta z hodowli mają zostać wypuszczone w tereny Nowej Południowej Walii i Tasmanii, jeśli dzikie diabły całkowicie wymrą.
Człowiek nie lubi diabła
Człowiek również przyczynia się do ginięcia gatunku. Diabły zostały wytrzebione w Australii po przybyciu osadników w XVIII wieku. Wówczas uważano te zwierzęta za szkodniki i masowo je wybijano. Spowodowało to obniżenie różnorodności genetycznej diabłów, dlatego zwierzęta te stały się bardziej podatne na choroby.
Głośny diabeł
Diabeł tasmański jest największym drapieżnym torbaczem. Charakteryzuje go bardzo nieprzyjemny zapach wydzielany w sytuacji zagrożenia. Gdy jest przestraszony, wydaje też głośne wrzaski.
Autor: adsz/mj / Źródło: Reuters TV