110 Brytyjczyków umiera przedwcześnie w wyniku zanieczyszczeń związanych z infrastrukturą lotniskową - donoszą naukowcy z Instytutu Technologii Massachusetts (MIT). Do takich wniosków doszli po przebadaniu 20 lotnisk w całej Wielkiej Brytanii. Okazało się, że do największej liczby zgonów przyczynia się port Heathrow.
Na podstawie danych z 2005 r. naukowcy wyliczyli, że brytyjskie lotniska przyczyniają się do przedwczesnej śmierci średnio 110 obywateli rocznie. Spośród nich aż 50 zgonów jest wynikiem zanieczyszczeń w pobliżu lotniska Heathrow.
Na te zanieczyszczenia składają się przede wszystkim: związki powstałe w wyniku spalania paliwa samolotowego, napędzany benzyną sprzęt do obsługi lotniska, dojazdy samochodami i taksówkami do terminali.
Naukowcy z MIT twierdzą, że powodują one zachorowania na raka płuc i choroby układu krążenia, a w konsekwencji przedwczesną śmierć. Wyliczyli, że zgony takie następują średnio o 10 lat za wcześnie.
Lepiej nie będzie
Dane rządowe wykazują, że w ciągu następnych dekad transport lotniczy w Wielkiej Brytanii wzrośnie o połowę. Oznacza to jednoczesny wzrost negatywnych skutków dla zdrowia publicznego. Naukowcy oczekują, że do 2030 r. przedwczesnych zgonów wywołanych lotniskowymi zanieczyszczeniami będzie już 260. Samo Heathrow ma generować aż 150 z nich.
- Głównym problemem z Heathrow jest to, że w zasadzie leży w centrum dużej społeczności - wyjaśnia prof. Steven Barrett, główny autor analiz.
Przedwczesne zgony wynikające z zanieczyszczeń na Heathrow mają się potroić, ponieważ władze planują wybudowanie tam trzeciego pasa startowego.
- Nawet jeśli lotnisko się nie rozwinie, i tak zwiększy się liczba lotów, co podwoi liczbę zgonów z powodu wzrastającego zanieczyszczenia - twierdzi prof. Barrett.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: guardian.co.uk