Ten tydzień był wyjątkowo trudny dla mieszkańców północno-wschodniej Australii. W ciągu tygodnia spadło tyle litrów deszczu, ile powinno przez półtora roku. Rząd szacuje, że w powodziach zginęły setki tysięcy zwierząt.
Północno-wschodnie tereny Australii w ostatnim tygodniu zmagały się z gwałtownymi ulewami. Największe zniszczenia przyniosły w mieście Townsville w stanie Queensland w Australii. W ciągu tygodnia spadło tam ponad tysiąc litrów wody na metr kwadratowy.
Australijskie Biuro Meteorologiczne poinformowało, że ulewy zalały nie tylko Townsville, lecz także cały obszar rozciągający się od miasta Mount Isa w stanie Queensland do Richmond leżącego w Nowej Południowej Walii.
Intensywne opady deszczu dotknęły tereny, na których od lat panowała susza.
- W ciągu około siedmiu dni spadło tyle litrów deszczu, ile powinno przez półtora roku - przekazał agencji informacyjnej Reutera Michael Bulley, hodowca ze stanu Queensland.
Dwie osoby zginęły
Ponad tysiąc osób ewakuowało się ze swoich domów, gdy konieczne było spuszczenie wody z przepełniającej się zapory na rzece Ross w Townsville. Policja poinformowała, że w pobliżu odpływu zginęło dwóch mężczyzn.
Ogromne straty
Premier Australii Scott Morrison poinformował, że w powodzi mogły zginąć setki tysięcy zwierząt gospodarczych. Tym, które zostały uwięzione przez wody, rząd planuje dostarczyć paszę.
Bulley powiedział, że lecąc helikopterem nad swoimi ziemiami zobaczył, że woda rozciąga się na wiele kilometrów w każdym kierunku. Mężczyzna zaznaczył, że nawet 60 procent bydła, które hodował, zginęło w niszczycielskiej powodzi.
Według niektórych szacunków, branża hodowli bydła mogła ponieść straty sięgające nawet 300 milionów dolarów.
W związku z gwałtowną pogodą mieszkańcy złożyli ponad 12 tysięcy wniosków o odszkodowania. Ich kwota opiewa na łączną wartość 161 milionów dolarów amerykańskich.
Zgodnie z informacjami Australijskiego Biura Meteorologicznego skutki powodzi na północnym zachodzie Australii będą odczuwalne jeszcze przez kilka dni.
Nie oszczędziło też Sydney
W nocy z piątku na sobotę w Sydney przeszły ulewne burze z porywistym wiatrem. W sobotni poranek ponad 40 tysięcy odbiorców nie miało prądu. Opóźnionych było 30 samolotów, występowały też utrudnienia w ruchu pociągów.
#SydneyStorm James Ruse Drive pic.twitter.com/9uNvVMt38h
— Judy (@JudyJaz) 8 lutego 2019
We're stuck here until it stops #sydneystorm pic.twitter.com/881pIv7Z1a
— G i G i (@gacd86) 8 lutego 2019
Autor: sc,dd/map / Źródło: Reuters, SBS News