W negocjacjach dotyczących zmian klimatycznych nie będzie postępu, jeśli bogate kraje nie zadeklarują bardziej ambitnych celów w ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych - stwierdziły główne kraje rozwijające się. Ministrowie Brazylii, Chin, Indii i RPA wydali wspólne oświadczenie w tej sprawie na niecały tydzień przed rozpoczęciem konferencji klimatycznej ONZ w Doha. Jednak bogate państwa emitujące największe ilości gazów cieplarnianych uważają, że środowisko skorzysta dopiero wtedy, gdy limity emisji zostaną wyrównane.
Brazylia, Chiny, Indie i RPA - funkcjonujące w rozmowach klimatycznych jako "blok podstawowy (BASIC) - wydały we wtorek wspólne oświadczenie ministerialne, w którym stwierdzają, że odpowiedzialność za wynik rozmów podczas rozpoczynającej się 26 listopada konferencji klimatycznej ONZ w Doha w Katarze będzie należała do bogatych krajów.
Ministrowie podkreślili, że Protokół z Kioto jest kluczowym elementem międzynarodowego reżimu klimatycznego. Według nich to właśnie ustanowione w nim założenia drugiego okresu zobowiązań dotyczących redukcji emicji gazów są kluczowe dla rozmów w Doha i stanowią bazę dla dalszych planów rozwijania reżimu klimatycznego.
Zdaniem państw z bloku BASIC bogate kraje muszą sobie postawić bardziej ambitne cele w kwestii redukcji gazów, bo jej obecnemu poziomowi daleko jest do tego, co według naukowców jest wymagane, żeby uniknąć niekontrolowanych zmian klimatycznych.
Bogate kraje chcą równych limitów
Wynegocjowany w 1997 r. protokół z Kioto, czyli międzynarodowy traktat usatnawiający prawnie cele dotyczące redukcji gazów cieplarnianych, wygasa z końcem roku. Około 30 krajów europejskich i Australia zasygnalizowały, że są gotowe do podjęcia dalszych zadań związanych z ochroną klimatu.
Jednak najwięksi producenci gazów cieplarnianych z krajów rozwiniętych - Kanada, Japonia, Rosja i USA - nie chcą brać w nich udziału, tłumacząc, że pakt ONZ nie wpłynie na środowisko, dopóki do dotrzymania podobnych limitów nie zobowiążą się duże kraje rozwijające się, jak Chiny i Indie. Te ostatnie zajmują trzecie miejsce na liście największych producentów gazów cieplarnianych na świecie, a Chiny są na pierwszym miejscu.
Jak wynika z raportu opublikowanego w tym tygodniu przez amerykański think tank World Resources Institute, to właśnie w tych dwóch krajach ma powstać dwie trzecie planowanych światowych węglowych elektrowni, które będą emitować do atmosfery duże ilości dwutlenku węgla.
Kraje rozwijające się nie chcą nowych zasad
Kraje rozwijające się są chętne do rozpoczęcia negocjacji w sprawie nowego traktatu dotyczącego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych ze wszystkich krajów. Podczas zeszłoroczej konferencji klimatycznej ONZ w Durbanie negocjatorzy zgodzili się, ze taka umowa powinna powstać do 21015 r. i wejść w życie do 2020 r. Jednak kraje z bloku BASIC uznały, że nowy taraktat powinien zostać wynegocjowany na tych samych zasadach co obecny, zachowując podział na bogate i biedne kraje.
Protokół z Kioto stanowi, że kraje-sygnatariusze są związane zasadą "wspólnej, ale zróżnicowanej" odpowiedzialności za zwalczanie niekorzystnych zmian klimatycznych. Oznacza to, że mocniej obarczone nią są kraje bogate, o większych historycznych wskaźnikach emisji gazów. Kraje rozwijające się zapowiedziały, że nie zaakaceptują nowego traktatu traktującego kraje bogate na równi z biednymi.
Autor: js/mj / Źródło: Reuters