Setki ewakuowanych, zalane drogi i ulice, ludzie uwięzieni w samochodach, zniszczone uprawy, pacjenci przenoszeni z podtopionych szpitali. To niektóre skutki gwałtownej pogody, jaka od kilku dni nawiedza Bułgarię.
Burze z gradem i ulewy nękają Bułgarię od piątku, kolejny atak gwałtownej pogody nastąpił w niedzielę. Synoptycy przewidują, że aż do kolejnego piątku utrzyma się podobna aura.
Zachodnia część kraju objęta jest żółtymi ostrzeżeniami przed niebezpiecznymi zjawiskami pogodowymi. Alarm powodziowy obowiązuje w 15 z 28 regionów Bułgarii.
Ulice zmieniły się w rzeki
Ulice kilku dużych miast Bułgarii, w tym stolicy Sofii, a także Płowdiwu, Warny i Haskowa, zmieniły się w rzeki. Grupa młodych ludzi z Płowdiwu wykorzystała okazję, by popłynąć kajakiem przez miasto.
Kierowców i pasażerów uwięzionych w pojazdach musieli uwalniać strażacy. Podtopieniu uległo wiele budynków, w tym cztery szpitale, z których pacjentów trzeba było przenosić do innych placówek.
Ewakuowano także setki innych osób z zalanych terenów. Woda i grad niszczyły uprawy. Dach jednego z budynków mieszkalnych spłonął od uderzenia pioruna.
Minister: pozostajemy czujni
Płowdiw odwiedził w poniedziałek bułgarski minister spraw wewnętrznych Mładen Marinow. Po spotkaniu z miejskim sztabem kryzysowym przekazał, że w 12 miejscach doszło do uszkodzeń sieci energetycznej, czego skutkiem były przerwy w dostawach prądu. Unieruchomiona została między innymi część linii kolejowych w mieście i okolicach.
- Spodziewamy się dalszych opadów deszczu, pozostajemy czujni i gotowi, by reagować - zapewnił Marinow.
Dodał, że w funduszu na rzecz likwidacji następstw awarii i klęsk jest 70 mln lewów (35 mln euro), podczas gdy od władz lokalnych otrzymano dotychczas wnioski o pomoc opiewające na 300 mln lewów (150 mln euro).
Autor: ml//rzw / Źródło: ENEX, sofiaglobe.com