Porywów wiatru o prędkości 70-80 km/h możemy się spodziewać w świąteczne dni w Polsce. To efekt głębokiego niżu, którzy przemieszcza się nad Europą. Nasz kraj tym razem znalazł się na uboczu jego trasy.
- Na szczęście mogę teraz uspokoić, że u nas nie będzie aż tak groźnie, jak jest w tej chwili na Wyspach Brytyjskich. Na szczytach powyżej tysiąca metrów porywy wiatru dochodzą do 170 km/h. To się dzieje wszystko w Szkocji - poinformowała prezenterka TVN Meteo Maja Popielarska.
Jak wyjaśniła, w centrum niżu ciśnienie wynosi tylko 930 hPa. To przypomina sytuację związaną z niżem, z którego kilka tygodni temu powstał orkan Ksawery. Jednak ten niż obierze inną trasę i ominie nasz kraj.
Ochłodzenie na horyzoncie
- O ile ostatnim razem niż szedł przez Morze Północne i dotarł do Polski, o tyle teraz będzie wędrował bardziej w kierunku północno-wschodnim i będzie docierać m.in. do wybrzeży Norwegii. Bardzo silny wiatr nie powinien nam zatem dokuczać, ale trochę go odczujemy - porywy mogą osiągać prędkość 80 km/h. Będzie wynikiem poważnej różnicę ciśnień. Między wartościami izobar (linii łączących punkty o tym samym ciśnieniu atmosferycznym) mogą wynosić nawet 20 hPa.
W drugi dzień świąt do Polski dotrze front atmosferyczny. W związku z tym w górach mogą wystąpić opady śniegu. Będzie do oznaczało, że z frontem pojawi się ochłodzenie. - Nie sądzimy na razie, żeby było to poważne ochłodzenie ani nie będzie długotrwałe. Na to musimy jeszcze poczekać - uspokoiła Popielarska.
Autor: js/mj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA, TVN24