Epidemia koronawirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19 rozszerza się na coraz więcej europejskich krajów. Najtrudniejsza sytuacja jest we Włoszech, ale tylko jednego dnia pierwsze przypadki zakażenia odnotowała Chorwacja, Austria i Szwajcaria. Zdaniem dr Anety Afelt z Uniwersytetu Warszawskiego "koronawirus na pewno dotrze do naszego kraju".
Podczas wykładu "Koronawirusy: gdzie, skąd, dokąd, dlaczego, co dalej" na Uniwersytecie Warszawskim, dr Aneta Afelt powiedziała, że epidemia wywołana przez koronawirusa SARS-CoV-2 nie osiągnęła jeszcze apogeum zachorowań w Chinach, gdzie jest jej źródło.
- Wirus jest dosyć łagodny. To znaczy - ma niską śmiertelność, ale ma wysoką transmisyjność. Nie jest jasne, czy przenoszenie koronawirusa między ludźmi dotyczy tylko chorych, którzy mają wysoki stopień reakcji na wirusa. Nie jest jasne, czy zarażają ludzi osoby, które przechodzą chorobę bezobjawowo. Jasne jest to, że jest dosyć duża dynamika przenoszenia wirusa. Ona wynosi około 1,15-1,2 osoby zarażonej przez jedną osobę w ciągu jednego dnia. Także ta dynamika jest dosyć duża. W Chinach wciąż jesteśmy jeszcze przed jej tak zwanym przełamaniem, przed tą górką mówiącą o maksymalnej liczbie przypadków - mówiła.
- Prawdopodobnie ta sytuacja nie zatrzyma się na tym etapie. Koronawirus jest przenoszony drogą kropelkową - dodała. Jeżeli zarażają też pacjenci bezobjawowi, to "mamy większy problem". Podkreśliła też, że w pewnym momencie SARS-CoV-2 w końcu na pewno dotrze do naszego kraju.
Dr Aneta Afelt zajmuje się badaniem uwarunkowań rozwoju epidemii w Centrum Technologii Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Specjalistka uspokajała jednak, że epidemia nie jest czymś nadzwyczajnym, a przede wszystkim nie jest tak groźna jak SARS, czyli zespół ostrej niewydolności oddechowej. Chorobę tę w 2002 r. również wywołał koronawirus, ale jej śmiertelność sięgała 30 procent. W przypadku koronawirusa SARS-CoV-2 umieralność w Chinach nie przekracza 2-3 proc. W Europie natomiast jak na razie jest dużo mniejsza, na poziomie grypy i nie przekracza 0,1 proc.
Z dotychczasowych danych wynika, że głównymi ofiarami epidemii są osoby w gorszym stanie zdrowie, najczęściej po sześćdziesiątym roku życia, zwykle cierpiące również na inne schorzenia, takie jak cukrzyca czy choroby sercowo-naczyniowe.
Wywołana przez koronawirusa choroba COVID-19 objawia się gorączką, silnym kaszlem, zapaleniem płuc i trudnościami w oddychaniu, a także zaburzeniami pracy nerek i wątroby.
Nietoperze potencjalnym nosicielem
Jak przypomniała specjalistka, już przed 2-3 laty wraz z innymi ostrzegała, że może dojść do wybuchu epidemii wywołanej przez koronawirusy, bo znów mogą nabyć zdolność pokonywania bariery międzygatunkowej i atakować ludzi.
- Wynika to z tego, że niszczone są lokalne naturalne ekosystemy, w których dotąd wegetowały dzikie zwierzęta. Efektem tego jest recyrkulacja patogenów odzwierzęcych, które przenoszą się na ludzi, a na skutek globalnego handlu i turystyki roznoszone są po całym świecie - wyjaśniała.
Jej zdaniem, przykładem zwierząt, od których pochodzi atakujący ludzi koronawirus SARS-CoV-2, są nietoperze. Podejrzewa się, że patogeny te najpierw przeskoczyły na inne zwierzęta, a dopiero potem na człowieka. Mogły to być zarówno zwierzęta dzikie, jak i domowe. Ale nie można też wykluczyć transmisji tych wirusów bezpośrednio od nietoperzy, tym bardziej, że w Chinach i w Azji ich mięso jest sprzedawane na targach i zjadane. Uważa się, że źródłem SARS-CoV-2 jest chiński targ ryb i owców morza w mieście Wuhan w prowincji Hubei - epicentrum epidemii - gdzie nielegalnie sprzedawano dzikie zwierzęta.
- Nietoperze w wielu rejonach zostały wypchnięte ze swego środowiska, na przykład na skutek niszczenia lasów, zaczęły wykorzystywać inne miejsca i warunki stworzone przez człowieka. Jednocześnie zaczęły sąsiadować ze sobą gatunki nietoperzy, które w naturalnych warunkach dotąd się ze sobą nie kontaktowały. To z kolei sprzyja wymianie patogenów między różnymi osobnikami i ewolucji wirusów - tłumaczyła Afelt.
Koronawirusy wędrują między kontynentami
Specjalistka ostrzegła też przed kolejnymi epidemiami, które mogą wywołać zarówno koronawirusy, jak i inne patogeny. Przypomniała, że jedynie w latach 2000-2013 w Chinach, Tajlandii i Kambodży oraz na Filipinach wykryto wiele koronawirusów wśród nietoperzy. Jednak mało badań prowadzi się w tym zakresie. W związku z tym wiele patogenów pozostaje wciąż nieznanych, a niektóre z nich mogą być zarzewiem kolejnej epidemii.
- Patogeny, które występowały wcześniej tylko w Azji i Afryce, pojawiają się również w Europie. Jest też odwrotna transmisja. Drobnoustroje występujące jedynie w Europie przenoszą się do Azji, Afryki, obu Ameryk i Australii - mówiła.
Wiele przypadków koronawirusa na świecie
Na całym świecie odnotowano 80 419 przypadków zakażeń koronawirusem. Ostatnie z nich potwierdzono w Austrii, Chorwacji i Szwajcarii. Najwięcej przypadków pojawiło się na terenie Chin kontynentalnych - 77 666. Jeśli chodzi o obszary poza Chinami, to na drugim miejscu pod względem liczby zakażeń SARS-CoV-2 znajduje się Korea Południowa, gdzie zakażonych jest 977 osób. We Włoszech liczba zakażonych sięgnęła 322, a w Japonii - 161. Na całym świecie życie straciło ponad 2700 osób.
Autor: ps/aw / Źródło: PAP, tvnmeteo.pl