Australijczycy na pewno na długo zapamiętają nazwę chilijskiego wulkanu Puyehue-Cordon Caulle, którego erupcja znów spowodowała zawieszenie części lotów zarówno w Australii, jak i w Nowej Zelandii.
Wiatr znad Chile przywiał do Australii wulkaniczny pył, a z nim problemy już w ubiegłym tygodniu. Wtedy odwołano setki lotów w Australii i Nowej Zelandii. Na lotniskach utknęły tysiące pasażerów, jednak w piątek, po sześciu dniach utrudnień, sytuacja wróciła do normy.
Pył wrócił
We wtorek znów się pogorszyła. Pył wrócił nad region. Andrew Tupper z australijskich służb meteorologicznych zapewnia, że pył nie zalega w niższych warstwach chmur. Zaznacza, że obecny jest i w najbliższej przyszłości będzie, w wyższych partiach. To może powodować niedogodności dla samolotów. - Jak sobie z tym poradzą, to już decyzja przewoźników - dodaje.
Samoloty uziemione
Ci zdecydowali odwołać loty - i międzynarodowe, i krajowe. Australijskie linie lotnicze Qantas poinformowały, że zawiesiły wszystkie loty do położonego na południu Adelaide i z tego miasta. Od południa odwołane mają być wszystkie loty przez stolicę kraju Canberrę, a od wczesnego popołudnia przez największe miasto kraju Sydney.
Loty Qantas do Europy przez Bangkok zostały przesunięte na wcześniejszą godzinę. Na środę odwołane zostały wszystkie loty z Sydney, Melbourne i Canberry. Podobnie postąpiły należące do Quantas tanie linie Jetstar.
Inne tanie linie lotnicze Tiger poinformowały, że uziemiły całą swoją flotę co najmniej do wczesnego popołudnia. Virgin Australia odwołały wszystkie loty do Adelaide oraz przez Canberrę, Sydney i Melbourne, poczynając od wczesnego popołudnia.
Wulkan sie uspokaja, kłopoty nie znikną
Chile poinformowało w niedzielę, że wulkan Puyehue-Cordon Caulle, którego erupcja rozpoczęła się 4 czerwca, jest coraz mniej aktywny.
Niemniej, według australijskich służb meteorologicznych lotniska w Canberrze, Melbourne i Sydney będą odczuwały skutki pyłu wulkanicznego nawet przed dwa dni, zaznaczając jednak, że pogoda jest nieprzewidywalna
Autor: kdj//ŁUD / Źródło: PAP/news.com.au
Źródło zdjęcia głównego: AAP