W wyniku ekstremalnych mrozów, jakie nawiedziły USA, zginęło co najmniej 21 osób. Amerykańscy synoptycy prognozują, że w weekend nastąpi ocieplenie. Miejscami temperatura może wzrosnąć do 15 stopni Celsjusza.
Dotychczasowy rekord mrozów, który za sprawą zakłócenia wiru polarnego rozlał się nad północno-wschodnimi Stanami Zjednoczonymi, wyniósł -48 stopni Celsjusza. Tyle pokazały termometry w czwartek w Cotton w stanie Minnesota. Na całym Środkowym Zachodzie odnotowano łącznie 30 rekordów zimna.
Tymczasem na południu Florydy temperatura wzrosła do 26 stopni.
Synoptycy AccuWeather zapowiadają znaczne ocieplenie. Już w weekend na obszarze od środkowej Minnesoty do północnego Illinois termometry wskażą od -1 do 4 stopni Celsjusza. Oznacza to wzrost temperatury o nawet 40 stopni. Na Równinach Centralnych temperatura może wzrosnąć do 15 st. C.
- To zimne powietrze było nad Wielkimi Jeziorami, nad Środkowym Zachodem, teraz jest nad Pensylwanią i Nowym Jorkiem - tłumaczył Bryan Jackson, meteorolog z amerykańskiej Służby Pogodowej (National Weather Service). - Gdy przesunie się na wschód, przyniesie powietrze z południa i tym samym ocieplenie - dodał.
AccuWeather przewiduje również, że na początku nadchodzącego tygodnia w Chicago, Detroit i Nowym Jorku może być nawet 10 stopni powyżej zera.
Zobacz czwartkową relację reportera "Faktów" z Waszyngtonu
Ofiary mrozów
W wyniku ekstremalnych mrozów i śnieżyc od piątku zginęło co najmniej 21 osób.
- Po prostu nie ma możliwości, żeby przeżyć długo w takiej temperaturze, jeśli nie ma się blisko źródła ciepła - podkreślił koroner hrabstwa Loraine w stanie Ohio, mówiąc o odnalezionej w pustostanie kobiecie, która zmarła w wyniku wychłodzenia.
Do jednego ze szpitali w Chicago trafiło 25 osób z dolegliwościami powiązanymi z mrozem. - Wielu z nich musiano amputować odmrożone palce u rąk i stóp - mówił agencji Reutera lekarz Sthanis Poulakidas.
Domy i firmy na Środkowym Zachodzie zużywają rekordowe ilości gazu. Apeluje się do mieszkańców o oszczędzanie energii, aby nie doszło do przerw w jej dostawie.
Mróz przyniósł wir polarny
Te siarczyste mrozy to skutek zakłócenia w strukturze wiru polarnego.
Wir polarny nie jest nowym zjawiskiem i pomimo swojej groźnie brzmiącej nazwy nie jest huraganem ani burzą. To układ niskiego ciśnienia, który znajduje się nad biegunem północnym. Zdarza się, że na skutek gwałtownego ocieplenia na wysokości 10-50 kilometrów nad ziemią pojawiają się zakłócenia w jego strukturze, co powoduje rozlanie się mas zimnego, arktycznego powietrza z rejonu podbiegunowego w niższe szerokości geograficzne.
- Termin "wir polarny" w ostatnich latach wszedł do powszechnego użycia, ale zjawisko to występuje od zawsze - tłumaczył w rozmowie z agencją Reutera Mark Chenard, meteorolog amerykańskiej Narodowej Służby Pogodowej (NWS). - Ta zima okazuje się dość ekstremalnym przykładem zimnego arktycznego powietrza, które do nas dociera - dodał.
Mroźne Chicago na Waszych zdjęciach
Autor: ao,anw/rp / Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl, accuweather.com