Poświata niebieska to nic innego, jak lśnienie spowodowane zachodzącymi w górnych warstwach atmosfery, a konkretnie w jonosferze, reakcjami chemicznymi. To właśnie jej istnienie powoduje, że niebo - nawet bezgwiezdne - nigdy nie jest do końca czarne.
Naukowcy odkryli, że poświata niebieska reaguje, falując, na zmiany grawitacyjne. Gdy powstaje tsunami, amplituda wahań wynosi nawet do kilku kilometrów.
Zobacz "Encyklopedię Pogody" o tsunami
Lśniła na godzinę przed falą
Jak ustalili badacze, zmiany w błękitnej poświacie występującej w jonosferze poprzedzały w marcu br. nadejście fali tsunami już na godzinę przed tym, jak uderzyła ona w wybrzeża Japonii. Naukowcy zauważyli je na wysokości 250 km ponad powierzchnią Ziemi przy pomocy specjalnych kamer zainstalowanych w obserwatorium na Hawajach.
- Długo spekulowaliśmy na ten temat, udało się nam jednak zebrać wystarczającą dokumentację, by potwierdzić naszą tezę - powiedział Jonathan Makela, profesor Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej, zajmujący się zjawiskiem. Odniósł się tym samym do teorii, która powstała w latach 70. ubiegłego wieku - już wtedy podejrzewano, że zmiany w atmosferze mogą sygnalizować nadejście fali tsunami.
Pełen raport na ten temat zostanie opublikowany w prestiżowym magazynie Geophysical Research Letters.
Rewolucja w systemie
W związku z tym naukowcy postanowili połączyć nowe odkrycie i dotychczasowy system wczesnego ostrzegania przed tsunami. Pierwszym problemem, jaki napotkali, jest pogoda, a konkretniej chmury przysłaniające oddaloną o 250 km warstwę atmosfery.
- Najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie sieci naziemnych kamer i odbiorników GPS współpracujących z satelitarnym systemem łączenia - zauważa Makela. - Ten system będzie przypominał nam, jak bardzo nasze środowisko jest połączone - dodał.
Autor: xyz//ŁUD / Źródło: wattsupwiththat.com