Co najmniej 71 osób zginęło w wyniku powodzi, które od kilkunastu dni sieją spustoszenie w Bangladeszu. Według zagranicznych mediów miliony osób nadal znajdują się na terenach zalewowych. W kraju pogłębia się katastrofa humanitarna, a lokalne władze obawiają się wzrostu zachorowań na choroby zakaźne.
Śmiercionośne powodzie nawiedziły centralne, wschodnie i północno-wschodnie regiony Bangladeszu w sierpniu po ulewnych, monsunowych opadach deszczu. We wtorek poziom wody w niektórych dzielnicach stolicy kraju - Dhace - sięgał od pasa do kolan, a podtopionych było wiele budynków.
Jak podała we wtorek agencja Reutera, bilans ofiar katastrofy wzrósł do 71, a setki tysięcy osób nadal pozostawało uwięzionych z powodu kataklizmu.
Obawy przed epidemią chorób zakaźnych
Sytuację pogarsza fakt, że miliony osób nadal znajdują się na zalanych przez wodę terenach. Pilnej pomocy potrzebuje około 580 tysięcy rodzin uwięzionych w swoich domach w 11 dystryktach. Potrzebują one żywności, czystej wody, lekarstw i suchej odzieży. W pomoc poszkodowanym zaangażowanych jest około 500 zespołów medycznych, a także żołnierze i straż graniczna.
W kraju rosną także obawy przed rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych na zalanych terenach. Jak podała Dyrekcja Generalna Służby Zdrowia, w ciągu ostatnich 24 godzin prawie pięć tysięcy osób zostało hospitalizowanych z powodu biegunki, infekcji skóry i ukąszeń węży.
Według Ministerstwa Rolnictwa powódź zniszczyła uprawy o wartości około 282 milionów dolarów, a w kraju poszkodowanych może być nawet 1,4 miliona rolników.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters/UNICEF