Brytyjskie zoo, meksykański uniwersytet oraz zakonnice jednoczą siły, aby uratować jedne z najrzadszych płazów świata. Według najnowszych badań, salamander z jeziora Patzcuaro pozostało w stanie dzikim mniej niż sto.
Salamandry z jeziora Patzcuaro (Ambystoma dumerilii) to unikatowy gatunek płazów, stosunkowo słabo zbadany. Całe życie spędzają w formie larwalnej, w której są zdolne do płciowego rozmnażania się. Zamiast ewoluować i migrować na ląd, zachowały skrzela i żyją w słodkiej wodzie. Mogą osiągać długość około 30 centymetrów. Nóg używają, by czołgać się po dnie w poszukiwaniu pożywienia. Żywią się robakami morskimi, małymi rybami i skorupiakami. Jak wszystkie ambystomy meksykańskie mają zdolność regeneracji utraconych części ciała: kończyn, skrzeli czy nawet fragmentów w obrębie głowy, mózgu i serca. To czyni z nich od lat przedmiot szczególnego zainteresowania naukowców.
Krytycznie zagrożone wyginięciem
Trzecie co do wielkości jezioro w Meksyku kiedyś było pełne płazów Ambystoma dumerilii, zwanych salamandrami z jeziora Patzcuaro, a przez miejscowych - "achoques". Teraz są one na liście gatunków szczególnie zagrożonych wyginięciem, którą sporządziła Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN).
Okoliczni mieszkańcy przez setki lat traktowali ich obecność w jeziorze jako oczywistą, naturalną i bardzo ważną. Łowili je, by przyrządzać dania, wytwarzano z nich także ceniony w medycynie naturalnej środek przeciwko kaszlowi. Ambystoma (aksolotl) jest poza tym uważana za wcielenie jednego z najważniejszych starożytnych bogów azteckich.
Ostatnie badania pokazują jednak, że w wodach Patzcuaro pozostało prawdopodobnie mniej niż sto osobników. Kilka przyczyn doprowadziło ten gatunek na skraj katastrofy. Tylko jedną z nich było nadmierne odławianie - jeszcze w latach 80. pozyskiwano po 20 ton salamander rocznie. Dzieła zniszczenia dopełniły: wpuszczenie do jeziora drapieżnych, obcych dla tego środowiska tropikalnych ryb, zanieczyszczenie wody oraz wycinka lasów, która doprowadziła do zmiany linii brzegowej.
Zoo, uniwersytet i żeński klasztor
Niezwykła koalicja zawiązała się dla ratowania tych zwierząt przed wyginięciem. Wspólny program hodowlany uruchamiają: brytyjskie zoo w Chester, meksykański Uniwersytet Michoacana, rządowe meksykańskie centrum rybołówstwa i grupa tamtejszych zakonnic. Chcą szybko odtworzyć i ustabilizować wartościową genetycznie populację płazów, które można by reintrodukować w ich naturalnym środowisku.
W zoo w Chester żyje sześć zdolnych do rozrodu par salamander. Kolejnymi 30 dorosłymi osobnikami dysponują meksykański uniwersytet i centrum rybołówstwa - oba działające w mieście Morelia w południowo-zachodniej części kraju.
Ale szczególnie wartościowa z punktu widzenia genetyki kolonia znajduje się w żeńskim klasztorze w miasteczku Patzcuaro. Specjalizujące się w medycynie naturalnej zakonnice od dziesiątków lat wykorzystywały te zwierzęta do wytwarzania syropu na kaszel. Gdy około 30 lat temu zdały sobie sprawę, że salamander z jeziora ubywa, zdecydowały się na poprowadzenie własnej hodowli. Jak tłumaczyły - żeby ocalić istnienie tych płazów i własną tradycję.
Obecnie 23 siostry opiekują się stadkiem, z którym eksperci wiążą szczególne nadzieje na odtworzenie dzikiej populacji.
"Zasługi sióstr są olbrzymie"
- Gdy odwiedziliśmy w 2014 roku Meksyk, mieliśmy wyjątkową okazję spotkać zakonnice, które hodują osobniki tego gatunku w swoim klasztorze. Uważamy, że populacja, którą się opiekują, jest jedną z najbardziej genetycznie wartościowych na świecie. Zasługi sióstr dla przetrwania tego gatunku są olbrzymie - podkreślił dr Gerardo Garcia z zoo w Chester.
- To cudowne partnerstwo daje salamandrom nową nadzieję w walce o przetrwanie - zaznaczył profesor Omar Dominguez z Uniwersytetu Michoacana.
Autor: rzw/aw / Źródło: TVN Meteo, Chester Zoo, BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Chester Zoo