Obserwatorium wulkanów na Alasce wydało ostrzeżenie przed intensywną erupcją wulkanu Pavlof, podczas której popiół został wyrzucony na wysokość 6700 metrów, a niedaleko szczytu zaczęła wypływać lawa. Ostatni alarm, jaki wydano w tym rejonie w związku z erupcją wulkanu, miał miejsce w 2009 roku.
Pavlof jest położony w niezamieszkałym regionie Alaski, 1000 km na południowy zachód od miasta Anchorage. Czerwony alarm ostatnio odnotowany był w 2009 roku, kiedy to wulkan Mount Redoubt wyrzucił popiół na wysokość 15 300 metrów. Podczas tego wybuchu został zakłócony ruch lotniczy. Obecna erupcja Pavlof'a nie miała wpływu na lotnictwo.
Mniejsze zagrożenie
W poniedziałek ogłoszono najwyższy czerwony alarm, który został zmieniony na pomarańczowy późnym wtorkiem, ponieważ wstrząsy sejsmiczne osłabły w ciągu 12 godzin. Naukowcy mimo to bacznie obserwują wulkan; uważają, że erupcja może ulec wzmocnieniu.
Nic nie widzieli
Przed erupcją nie działo się nic niezwykłego, naukowcy nie wykryli podwyższonej aktywności sejsmicznej przy wulkanie. Dopiero w piątek późnym popołudniem dzięki danym z satelity wykryli, że podwyższona jest temperatura warstwy powierzchniowej wulkanu.
Na początku tygodnia lawa zaczynała wypływać po północnej, niewidocznej stronie góry kilkaset metrów od szczytu. Naukowcy zorientowali się, że doszło do erupcji, dopiero wtedy, gdy pióropusz wzniósł się na na wysokość powyżej 3 kilometrów.
Autor: mab/mj / Źródło: The Wheather Channel
Źródło zdjęcia głównego: NASA