370 interwencji po burzach. Głównie podtopienia i pożary

Po burzowej nocy strażacy interweniowali 370 razy. Głównie wypompowywali wodę z budynków i usuwali powalone drzewa. Na szczęście nikt nie zginął ani nie odniósł obrażeń - poinformował rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak.

Najwięcej interwencji odnotowano w województwach dolnośląskim (ponad 80), lubuskim (ponad 60) oraz wielkopolskim (blisko 50).

Groźnie, ale bez szkód w stolicy

W Warszawie burze nie spowodowały większych zniszczeń. Jak ocenił Frątczak więcej było grzmotów i błyskawic niż szkód.

Doszło do trzech niegroźnych pożarów w dzielnicy Wawer - w dwóch budynkach zapaliła się instalacja elektryczna, w jednym - dach. Dwukrotnie strażacy wzywani byli do wypompowywania wody z garaży.

Zalało drogi

Gwałtowna burza, która przeszła w środę wieczorem nad Kotliną Kłodzką spowodowała m.in. zalanie drogi wojewódzkiej nr 381, która łączy Wałbrzych z Kłodzkiem. Jak powiedział Frątczak, droga jest już przejezdna, jednak na podmytych odcinkach obowiązują ograniczenia prędkości.

Nie wyglądaj przez okno

Strażak przypomniał, że w dniach, w których zapowiadane są burze, wychodząc z domu należy usunąć wszystkie przedmioty z balkonów i parapetów, pozamykać okna.

- Należy unikać oglądania takich zjawisk przez okno. Zdaję sobie sprawę, że one są atrakcyjne wizualnie, ale pamiętajmy, że wiatr może wyrwać okno, przewrócić drzewo i wybić szybę. Zdarzały się takie sytuacje - ostrzegał Frątczak.

Gdzie się schować

Gdy zostaniemy zaskoczeni przez burzę, nie należy szukać schronienia pod słupami wysokiego napięcia, drzewami, lekkimi konstrukcjami, takimi jak wiaty przystankowe - mogą zostać porwane przez wiatr.

- Najlepiej schronić się w jakimś budynku. Jadąc samochodem, warto zjechać na pobocze, na parking i schować się, np. w budynku stacji benzynowej. Pamiętajmy też, że gdy jedziemy zalesioną drogą, po wyjeździe na otwarty teren gwałtowny wiatr może spowodować utratę kontroli nad samochodem. I starajmy się unikać parkowania samochodów pod drzewami - dodał Frątczak.

Autor: mm/ŁUD / Źródło: PAP

Czytaj także: