O fascynujących szczegółach ze świata kleszczy opowiada entomolog profesor Stanisław Ignatowicz.
W Polsce występuje około 20 gatunków gatunków kleszczy. Wśród nich najczęściej możemy spotkać kleszcza pospolitego Ixodes ricinus (inaczej pastwiskowego, zwanego także psim) oraz kleszcza łąkowego Dermacentor reticulatus. Pierwszy z nich bardzo lubi ludzi i chętnie ich atakuje w przeciwieństwie do kleszcza łąkowego, który nie przepada za naszą krwią i pije ją w ostateczności.
Kleszcze twarde i miękkie
- Warto wiedzieć, że kleszcze dzielimy na dwie grupy: kleszcze twarde i miękkie. Te pierwsze mają na grzbiecie dość twardą tarczkę, jakby zbroję, a najpopularniejszym z nich właśnie jest kleszcz pospolity. Kleszcze miękkie są mniej liczne, najpopularniejszy to obrzeżek gołębień (Argas reflexus) - mówi profesor Stanisław Ignatowicz, entomolog i pracownik Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Nowe obce gatunki
W ostatnich latach w Polsce pojawiły się również nowe gatunki, które przybyły ze wschodu i południa. Potwierdziło to między innymi zeszłoroczne "narodowe kleszczobranie", czyli akcja polegająca na szukaniu i identyfikacji egzotycznych gatunków pajęczaków.
- Ptaki wracają do nas z zimowego pobytu w ciepłych krajach i na swoich grzbietach przywożą do Polski nieproszonych migrantów. Tak zresztą było zawsze, tyle tylko, że w czasach, kiedy jeszcze były u nas ostre zimy, niskie temperatury kleszczom nie sprzyjały, więc ginęły. Zresztą mrozy dziesiątkowały nie tylko te egzotyczne gatunki, ale także rodzime - zaznacza ekspert i dodaje, że jednym z nowych gatunków kleszczy w Polsce jest kleszcz wędrowny Hyalomma marginatum.
Jednak wzrost temperatury to nie jedyny czynnik, który sprzyja tym pasożytom. Na ich coraz częstsze występowanie wpływa także zmienianie krajobrazu przez człowieka. Przekształcanie nieużytków, poprzez zalesianie i zakrzewianie, stwarza dodatkowe miejsca dla dzikich zwierząt, których ciągle przybywa, a tym samym dla kleszczy.
Dlaczego kleszcze przenoszą choroby
Ekspert tłumaczy, że kleszcze przez całe życie żerują na różnych organizmach. Częste zmienianie żywicieli powoduje, że organizmy te zbierają i gromadzą w sobie różne patogeny, które, jeśli zostaną wprowadzone w nasz krwioobieg, mogą sprawić, że zachorujemy.
- Są różne analizy, z których możemy się dowiedzieć, że co piąty kleszcz roznosi boreliozę, inni naukowcy twierdzą, że nosicielem jest co trzeci albo co czwarty pasożyt. Moim zdaniem zależy to od otoczenia, decyduje o tym krajobraz i w lasach, a zwłaszcza na ścieżkach leśnych wytyczonych przez zwierzęta, będzie niebezpieczniej pod tym względem niż na łąkach - podkreśla Ignatowicz.
Pojawienie się nowych gatunków kleszczy może oznaczać też większe ryzyko styczności z patogenami wywołującymi groźne choroby. Zdarza się, że roznosicielami "obcych" pajęczaków są ludzie, którzy przemieszczają się po wszystkich zakątkach Ziemi i przywożą do domu najróżniejsze kleszcze. - Kleszcz wędrowny Hyalomma marginatum doskonale roznosi wirusy wywołujące gorączkę krwotoczną krymsko-kongijską. Wprawdzie w Polsce nie stwierdzono jeszcze przypadku tej choroby, ale wydaje się, że jest to stan przejściowy, gdyż występowanie tego kleszcza stwierdzono już w województwie dolnośląskim, w okolicach Częstochowy, w województwie mazowieckim oraz na południu kraju. Z analiz wynika, że około 60 procent obszaru Polski posiada warunki klimatyczne sprzyjające osiedleniu się Hyalomma marginatum - ostrzega Ignatowicz.
Z kolei kleszcze z rodzaju Rhipicephalus mogą roznosić patogeny odpowiedzialne za gorączkę śródziemnomorską czy ludzką babeszjozę - odmianę niebezpiecznej choroby psów. Natomiast popularny u nas Dermacentor reticulatus - czyli kleszcz łąkowy - oprócz boreliozy, odkleszczowego zapalenia mózgu i ludzkiej babeszjozy roznosi także czynniki odpowiedzialne za gorączkę kleszczową Kolorado - grypopodobną infekcję, która może mieć liczne powikłania.
"Wysokość nie jest dla nich przeszkodą"
Kleszcze najczęściej czekają na swoją "ofiarę" na trawie lub krzaku. Dzięki temu mogą z łatwością przeskoczyć na nowego żywiciela. Jak się jednak okazuje, te pajęczaki mogą także "atakować" z góry i spadać z drzewa lub wysokiego krzewu, na przykład leszczyny.
- Wysokość nie jest dla nich przeszkodą. Kleszcze mają cztery pary odnóży, ale do chodzenia używają trzech par, co jest wystarczającą liczbą nóg, żeby się wspinać. Natomiast dwie przednie nóżki, tę pierwszą parę, przekształciły w czułki, których pozazdrościły owadom. One służą im do wykrywania zapachów potu, podwyższonego CO2, podwyższonej temperatury oraz innych bodźców z otoczenia - mówi entomolog.
Ekspert dodaje, że najmilsze dla powonienia kleszczy są składniki potu ludzi i zwierząt, np. kwas masłowy w niskim stężeniu. Jeśli chcemy uniknąć niebezpiecznego spotkania z kleszczami przede wszystkim powinniśmy się skupić na zamaskowaniu przyciągającego zapachu.
- Jednym z najskuteczniejszych odstraszaczy jest substancja DEET (N,N-dietylo-m-toluamid) dodawana do wielu preparatów obecnych na rynku. Jej działanie polega na tym, jak to obrazowo tłumaczę studentom, że "zatyka" dziurki nosowe u kleszczy, które nie mogą nas wywąchać, więc stajemy się dla nich niewidzialni. Bardzo skuteczną substancją jest także ikarydyna i związek chemiczny IR 3636 - zaznacza specjalista i podkreśla, że nieprawdą jest to, że klesze "uodparniają się" na te substancje.
Wśród innych zapachów odstraszających intruzów są np. kora cynamonowca, olejek waniliowy oraz inne olejki eteryczne. Kłopot z nimi polega na tym, że szybko znikają, wietrzeją i przestają nas chronić, bo to są związki eteryczne.
Jak podkreśla Ignatowski, żaden poważny instytut naukowy nie potwierdził skuteczności w odstraszaniu kleszczy wibrujących gadżetów, które mają używać ultradźwięków.
"Gdzie są perliczki, tam nie ma kleszczy"
Choć kleszcze wielu osobom kojarzą się z niebezpieczeństwem, nawet tak małe organizmy pełnią bardzo ważną rolę w ekosystemie. Specjalista podkreśla, że stanowią one niezwykły i unikatowy zespół genów, który należy uszanować i chronić szczególnie wtedy, gdy staramy się zadbać o różnorodność biologiczną w naszym otoczeniu. - Kleszcze są w przyrodzie potrzebne - choćby do ograniczania populacji gryzoni, wśród których także roznoszą śmiertelne czynniki chorobotwórcze. Poza tym są pożywieniem dla niektórych ptaków, także domowych - są przysmakiem kur, a zwłaszcza perliczek. Gdzie są perliczki, tam nie ma kleszczy - warto to zapamiętać na wszelki wypadek - kończy profesor Ignatowicz.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: MagicBloods/Shutterstock