120 stron rysunków, portrety więźniów obozu oraz autentyczne listy i grypsy. Te wszystkie elementy połączone razem tworzą komiks "Szczęściarz z rocznika 1917". To historia życia jednego z byłych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof. Muzeum Stutthof, które wydało komiks, chce w ten przybliżyć młodzieży historię.
- Dzięki komiksowi chcemy dotrzeć do młodych ludzi. Ma zwrócić uwagę i zaciekawić głównie licealistów i studentów. Tematyka obozów koncentracyjnych i ich więźniów nie jest łatwa i zastanawialiśmy się, jak najlepiej ją przedstawić. Młodzież rzadko sięga po tradycyjne książki biograficzne, a forma komiksu od razu przyciąga uwagę. Kilka osób już go przeczytało i wciągnął ich, nie mogli się oderwać - mówi Marcin Owsiński, pomysłodawca komiksu i kierownik działu oświatowego Muzeum Stutthof.
Przybliżenie obozowego życia to jednak tylko jeden z powodów, dla których powstał komiks. Ważna jest tu też sama pamięć o więźniach.
- Do dzisiaj żyje już naprawdę ich niewielka grupa. Każdy z nich ma swoją niesamowitą historię. Opowiadają je nam, a my jako ich świadkowie chcemy z kolei przekazać je innym. To nasza misja, żeby ocalić te opowieści i często podsumowanie życia - zaznacza Owsiński.
Życie opisane na 120 stronach
Właśnie jedna z takich historii była inspiracją dla autorów komiksu. Jego scenariusz oparto na biografii Felicjana Łady, który był więźniem w Stutthofie w latach 1943-1945. Na 120 stronach, za pomocą rysunkowych kadrów, opisano nie tylko jego obozowe przeżycia, ale też jego dalsze losy. Obecnie bohater ma 98 lat i mieszka w Gdyni.
- Komiks opowiada historię całego życia pana Felicjana. Duża część jest poświęcona oczywiście pobytowi w obozie, ale nie tylko na tym się skupiamy. Czytelnik dowie się też, jak bohater trafił na Pomorze i jakie były jego losy po opuszczeniu Stutthofu - opowiada Owsiński
Historię Felicjana Łady możemy poznać dzięki jednej ze współpracowniczek muzeum w Sztutowie - Agnieszce Kosko-Hołowczyc. Jest ona autorką scenariusza komiksu, ale i opiekuje się dawnym więźnia, który jest osobą samotną.
Powstawał cztery lata
W poszczególne plansze komiksu wkomponowano m.in.: autentyczne portrety więźniów powstałe nielegalnie w obozie, listy czy grypsy. To celowy zabieg, który ma pokazać jak ważna dla więźniów była obecność innych osób.
- Chcieliśmy w ten sposób podkreślić jak wiele zależało od ludzi. W takiej małej społeczności wszystko miało swój cel i sens. Rozmowa, list czy rysunek pomagały przetrwać - mówi Owsiński.
Włączenie do fabuły takich elementów było jednak wyzwaniem dla rysownika. I jak podkreśla Owsiński znalezienie odpowiedniego artysty nie było łatwe.
- Portrety, listy to wszystko miało pasować do całości, być spójne. Wpasować się w obrazki. A sam autor ilustracji musiał poczuć tę historię, zrozumieć ją i w nią wejść, szczególnie w obozowe wątki. To wymagało wielkiej pracy i dużo czasu - podkreśla pomysłodawca komiksu.
Kandydaci, na podstawie fragmentu scenariusza i reprodukcji obozowego portretu głównego bohatera, przygotowywali swoje pierwsze rysunki. Ostatecznie najbardziej spodobały się prace Wandy Swajdy, dla której ilustracje komiksu to debiut autorski. Rysunki w odcieniach sepii na 120 stronach wykonała w cztery lata.
Będzie dostępny po Nowym Roku
Komiks jest już wydrukowany. Dwa dni przed świętami Bożego Narodzenia do muzeum dostarczono 5 tys. egzemplarzy. W sprzedaży pojawią się od stycznia. Będą dostępne w muzealnej księgarni. Część nakładu trafi też do pomorskich szkół.
- Nauczyciele już pytają o ten komiks. To będzie doskonałe źródło wiedzy i kolejny materiał, który wzbogaci lekcje historii. Pomoże zrozumieć tamte wydarzenia, szczególnie, że miejsca pokazane w komiksie będzie można odnaleźć i zobaczyć na własne oczy zwiedzając Muzeum Stutthof - mówi Owsiński.
Szczęściarz z obozu
Komiks nosi tytuł "Szczęściarz z rocznika 1917". Odnosi się do tego jak sam siebie postrzega jego bohater - Felicjan Łada.
- Mówi o sobie, że jest szczęściarzem dosłownie i w przenośni. Dosłownie, bo imię Felicjan oznacza właśnie szczęściarza, a w przenośni, bo miał bogate życie i mimo wielu przeciwności przeżył - opowiada Owsiński.
Felicjan Łada ma 98 lat i mieszka w Gdyni. Pochodzi jednak z Sosnowca. Na Pomorze przyjechał wraz z rodzicami, żeby budować Gdynię. Był przedwojennym i konspiracyjnym harcerzem, działał w Związku Walki Zbrojnej AK. Zbierał materiały wywiadowcze w okupowanej Gdyni, został aresztowany i wraz z ojcem trafił do obozu Stutthof. Przebywał tam od 1943 do 1945 roku. Uciekł zimą 1945 roku w trakcie ewakuacji pieszej obozu (tzw. Marsz Śmierci). Jego ojciec nie miał tyle szczęścia i zmarł w obozie. Po wojnie zatrudnił się w stoczni w Gdańsku, gdzie zdobył tytuł inżyniera i kilka patentów okrętowych. W 1980 roku przeszedł na emeryturę.
Obóz nad morzem
Niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof powstał 2 września 1939 r. nieopodal miejscowości, która dziś nosi nazwę Sztutowo, a która przed II wojną światową wchodziła w skład Wolnego Miasta Gdańska. Początkowo obóz był przeznaczony dla Polaków z Pomorza. Od 1942 r. do obozu zaczęli trafiać Polacy z innych regionów oraz grupy osób innych narodowości, m.in. Żydzi i Rosjanie. Z czasem z niewielkiego obozu rozrósł się do ponad 120 ha, miał też liczne podobozy.
Do obozu Stutthof trafiło w sumie około 110 tys. więźniów. Liczbę ofiar obozu szacuje się na około 65 tys., spośród których ok. 28 tys. stanowiły osoby pochodzenia żydowskiego.
Muzeum Stutthof mieści się w Sztutowie na Pomorzu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mcz / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum Muzeum Stutthof | Katarzyna Pawlaczyk