Psie zaprzęgi to jedna z dyscyplin, które najbardziej straciły na reformie minister Joanny Muchy. Przez ostatnie 6 lat przyniosła Polsce 229 medali, a została uznana za hobby. - Przykro nam, że nikt nas nie docenia – komentują zawodnicy.
Psie zaprzęgi dostaną w tym roku dotację na poziomie 50 proc. ubiegłorocznej, a od następnego roku w ogóle przestaną być finansowane przez ministerstwo.
- To fantastyczne sporty, ale nie uważam, że powinny być finansowane ze środków publicznych. Jeśli ktoś ma hobby, musi sobie znaleźć sponsora – powiedziała minister sportu, która zapowiedziała, że Polska postwi na 9 kluczowych dyscyplin.
229 medali w 6 lat
Dofinansowanie państwa dla zaprzęgów wynosiło do tej pory około 200 tys. zł rocznie. Te pieniądze umożliwiły polskim juniorom i seniorom zdobycie na przestrzeni 6 lat 229 medali. W Polsce jest 500 zawodników licencjonowanych, którzy systematycznie biorą udział w zawodach na całym świecie. Kadra narodowa liczy 40 osób. Istnieje też 25 klubów.
- Ciężka praca włożona w przygotowanie psa i zawodnika trwa latami. To 365 dni treningowych w ciągu roku. Jednym torem idzie trening psa, innym trening zawodnika. Przygotowanie tych dwóch najważniejszych części tej dyscypliny decyduje później o finalnym wyniku – przekonuje Igor Tracz, złoty medalista w psich zaprzęgach, w najbardziej prestiżowej klasie czterech psów.
Z orłem na piersi
Polscy zawodnicy przywożą średnio 30 medali rocznie. Stają na podium na najważniejszych zawodach na świecie: w Skandynawii, w Kanadzie, w Ameryce Północnej i krajach Europy Zachodniej.
- Grany jest polski hymn, a my mamy godło na naszych piersiach. Niczym się nie różnimy od zawodników innych dyscyplin. Przykro nam, że nikt nas nie docenia - mówi złoty medalista.
Psie zaprzęgi nie są dyscyplina olimpijską. Jak przekonuje Tracz, związki sportowe nieustannie starają się, by zawodnicy mogli startować podczas olimpiad. - Już w 2014 roku moi przyjaciele i zaprzęgi, które ja przygotowuje do pracy w Rosji, będą prawdopodobnie wwozić ogień olimpijski podczas otwarcia olimpiady zimowej w Soczi – dodaje.Najważniejsze jest oczywiście przygotowanie psa, ale jak podkreśla złoty medalista, ten sport uczy młodzież odpowiedzialności. – To praca ze zwierzęciem, nabieranie szacunku do zwierząt, a jednocześnie branie za nie odpowiedzialności – podkreśla Tracz.
Do tej pory dzięki dofinansowaniu działało biuro Polskiego Związku Zaprzęgowego i były pieniądze na podstawowe potrzeby, m.in. na dokupienie sprzętu czy wysyłanie zawodników na mistrzostwa. - W momencie, kiedy minister nasz sport sprowadza do rangi hobby, jak mamy walczyć o sponsorów? – zastanawia się sportowiec.
Autor: ws//kv/roody / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: www.igortracz.pl