Lekarka z Gdyni, którą dwukrotnie przyłapano na przyjmowaniu pacjentów po pijanemu była zatrudniona niezgodnie z prawem. Okręgowa Izba Lekarska w Gdańsku zawiesiła jej uprawnienia w zeszłym roku.
Maja M. pod koniec lutego została zatrzymana przez policję w jednej z przychodni w Gdańsku, bo przyjmowała pacjentów pod wpływem alkoholu. Badanie alkomatem wykazało 3 promile. Szybko okazało się, że to nie pierwszy raz, gdy lekarka została przyłapana pijana w pracy.
We wrześniu ubiegłego roku Maja M. będąc pod wpływem alkoholu przyjęła kilkunastu pacjentów i wyjechała na interwencję karetką pogotowia pracując w szpitalu w Pucku. W skutek tego wydarzenia lekarka, po zaledwie dwóch dniach, straciła pracę.
Zawieszona nie może pracować
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Okręgowa Izba Lekarska wyjaśniając sprawę z Pucka zawiesiła lekarkę w prawie do wykonywania zawodu już kilka miesięcy temu. To oznacza, że gdańska przychodnia, w której Maję M. przyłapano pijaną po raz drugi, w ogóle nie powinna lekarki zatrudniać.
- Oznacza to, że w sensie prawnym Maja M. od kilku miesięcy nie jest już lekarzem. To tak samo, jakby ludzi leczył hydraulik - mówi dziennikowi Roman Budziński, prezes Okręgowej Izby lekarskiej w Gdańsku.
- Przypuszczam, że zatrudnienie jej w przychodni było błędem wynikającym z niedopatrzenia. Wystarczyło zajrzeć do rejestru lekarzy, który jest jawny i ogólnie dostępny w internecie – dodaje.
Rzeczywiście w rejestrze widnieje zapis, że Maja M. została zawieszona 20 listopada ubiegłego roku. W gdańskiej przychodni została zatrudniona na początku lutego tego roku.
Zarówno dziennikarzom "Gazety Wyborczej", jak i nam nie udało się porozmawiać na ten temat z władzami przychodni.
"Nic nie wiedziałyśmy"
Wcześniej, op zwolnieniu dyscyplinarnym lekarki, szefowa przychodni, w której przyjmowała twierdziła, że 36-latka pracowała od 2,5 tygodnia. Kobieta miała przedstawić wszelkie potrzebne dokumenty.
- Nie miałam pojęcia, że już wcześniej miała w pracy incydenty z alkoholem. Lekarka już u nas nie pracuje. Natychmiast została zwolniona dyscyplinarnie - zapewniała Bożena Strychalska, prezes przychodni w rozmowie z dziennikarką TVN 24.
Były pracodawca lekarki podkreślał, że nie ma możliwości, żeby sprawdzić czy potencjalny pracownik nie ma kłopotów z alkoholem. Dotychczasowe zachowanie kobiet, również nie wzbudzało podejrzeń.
- Sprawnie obsługiwała pacjentów. Bardzo dużo pracowała i przyjmowała nawet więcej pacjentów. Żadne jej zachowanie nie zdradzało, że może mieć takie kłopoty - dodaje Urszula Mijas, członek zarządu NZOZ w Gdańsku.
Czekają na opinię
Mimo, że od pierwszego przypadku, gdy Maję M. przyłapano pijaną w pracy minęło pół roku, nie udało się zakończyć prokuraturze postępowania w tej sprawie, bo rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy nie przygotował ekspertyzy, która miała wskazać czy Maja M. naraziła zdrowie i życie pacjentów czy też nie.
Zgodnie z prawem przyjmowanie pacjentów w stanie nietrzeźwości to wykroczenie. Chyba że biegli wskażą, że kobieta naraziła zdrowie pacjentów. Wtedy jest to już przestępstwo.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/i / Źródło: Gazeta Wyborcza, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24