Straż Graniczna wpadła na trop szokującego procederu: 42-letni mieszkaniec województwa pomorskiego miał znęcać się nad zatrudnionymi nielegalnie w swojej firmie pracownikami. Według straży, wraz z dwiema kobietami miał również prać pieniądze, które zarobił bezprawnie na pracownikach na czarno – w sumie ponad 4 miliony złotych.
Sprawa wyszła na jaw w październiku ubiegłego roku i to zupełnie przypadkiem. Funkcjonariusze z Morskiego Oddziału Straży Granicznej wytypowali rutynowo jedną z firm zarejestrowanych w powiecie wejherowskim do kontroli legalności zatrudnienia cudzoziemców. Lawinowo zaczęli znajdywać nieprawidłowości.
Szybko okazało się, że 42-letni właściciel firmy wykorzystywał zarówno Polaków, jak i obcokrajowców do przymusowej pracy na terenie Polski i Szwecji. Zarobki zatrudnionych nielegalnie osób najczęściej trafiały do jego kieszeni.
Nie mieli "na chleb"
- Uczynił sobie z tego stałe źródło dochodu. Z pracownikami nie podpisywano umów lub sporządzano je w języku dla nich niezrozumiałym, zabierano im paszporty, umowy, oświadczenia o pracę, wypłacano część wynagrodzenia lub wcale. Gdy upominali się o zapłatę, grożono im deportacją lub fałszywie oskarżano o kradzież, wysyłając zawiadomienia do organów ścigania – opisuje kpt. Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.
Większość osób, zatrudnionych na czarno przez 42-latka, była w krytycznej sytuacji finansowej – nie mieli własnych środków do życia i musieli polegać wyłącznie na wynagrodzeniu, jakie miała wypłacać firma 42-latka, co mężczyzna wykorzystywał. Znajdował ofiary poprzez agencje pracy działające poza granicami Polski, ogłoszenia internetowe czy polecenia innych osób. Wykorzystani przez niego cudzoziemcy pochodzili z Ukrainy, Białorusi, Gruzji i Mołdawii.
- Gdy trafiali do jego firmy, sprawdzał ich pod kątem posłuszeństwa i podatności na wpływy oraz manipulacje organizatorów procederu. Dopiero wtedy wysyłał do pracy na budowach w Szwecji i w Polsce – informuje Juźwiak.
Pomagały prać pieniądze
Z ustaleń Strażników Granicznych wynika, że 42-latek organizował obowiązkowe odprawy pracownicze, na których zastraszał pracowników, poniżał ich, ubliżał, a nawet bił. Wstępnie oceniono, że w sumie wykorzystanych mogło być nawet 540 osób, a osiągnięte w ten sposób nielegalne zarobki osiągnęły nie mniej niż 4,5 miliona złotych.
- Uzyskane w ten sposób środki były następnie inwestowane w inną, legalną działalność gospodarczą. Celem firmy 42-latka było zwerbowanie jak największej liczy osób, aby w ten sposób uzyskać jak największy zysk – kontynuuje Juźwiak. Za pomoc w praniu pieniędzy zatrzymano również dwie kobiety – 40- i 61-letnią.
42-latek trafił do aresztu, a wobec obu kobiet zastosowano poręczenie majątkowe – wobec 61-latki w wysokości 100 tysięcy złotych, a wobec 40-latki w wysokości 200 tysięcy. Nie mogą również opuszczać kraju.
Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań. Właścicielowi firmy postawiono zarzut handlu ludźmi – grozi za to kara nie mniej niż 3 lata więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Morski Oddział Straży Granicznej w Gdańsku