Pani Andżelika domaga się od Skarbu Państwa 105 tys. zł - tyle straciła, powierzając swoje oszczędności Amber Gold. - Pieniądze byłyby bezpieczne, gdyby prokuratura ne umarzała kolejnych postępowań w sprawie spółki - twierdzi jej pełnomocnik. Wnioskuje on, by sąd przesłuchał m.in. Jarosława Gowina, Andrzeja Seremeta i Krzysztofa Kwiatkowskiego.
Sopocka kancelaria skierowała do sądu pierwszy indywidualny cywilny pozew przeciwko Skarbowi Państwa w sprawie Amber Gold. Kobieta, którą reprezentuje, twierdzi, że straciła przez spółkę 105 tys. zł. Teraz domaga się ona zwrotu tych pieniędzy.
Gowin, Seremet, Kwiatkowski
- Gdyby Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz oraz Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadziły właściwie postępowanie w sprawie Amber Gold już w 2009 r., a nie dopiero w 2012r. moja klientka nie zainwestowałaby tych pieniędzy - mówi mec. Piotr Bartecki, pełnomocnik poszkodowanej.
Na liście świadków, których wskazuje Bartecki jest kilku gdańskich prokuratorów. Nie brakuje też znanych nazwisk. - Chcemy udowodnić nasze racje poprzez analizę dokumentów oraz właśnie przesłuchania świadków - dodaje mecenas.
Wśród osób, które miałyby zostać przesłuchane są, m.in. były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin; były prokurator generalny Andrzej Seremet oraz Stanisław Kluza i Andrzej Jakubiak z Komisji Nadzoru Finansowego. Na sali sądowej miałby się też pojawić Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.
KNF alarmowało
Pani Andżelika powierzyła Amber Gold pieniądze w marcu 2012 r. To było trzy lata po tym jak Komisja Nadzoru Finansowego złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie Amber Gold. Dotyczyło gromadzenia środków pieniężnych innych osób i udzielania z nich kredytów i pożyczek pieniężnych bez wymaganego zezwolenia. Ostatecznie sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa we Wrzeszczu. Ta niespełna miesiąc później odmówiła wszczęcia postępowania.
KNF złożył zażalenie na decyzję prokuratury. Sąd uchylił zaskarżone postanowienie i wskazał, że decyzja zapadła na podstawie niekompletnego materiału. W sierpniu 2010 r. sytuacja znów się powtórzyła.
- Prokuratura regularnie umarzała te postępowania, a sądy ponownie nakazywały ich rozpatrzenie. Sprawą zajęto się dopiero w 2012r., po tym jak we wszystkich mediach mówiło się o przestępczej działalności spółki. Dopiero wtedy Katarzyna P. i Marcin P. usłyszeli zarzuty - opowiada Bartecki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24